PUBLICYSTYKA
Brrr, ale fajnie!
Narty, snowboard, ewentualnie weekendowe oglądanie narodowej telenoweli pod tytułem „Skoki narciarskie” – to ulubione zimowe rozrywki statystycznego Kowalskiego. Ale w ostatnim czasie w naszym regionie rośnie popularność innego, bardziej ekstremalnego zajęcia: kąpieli w lodowatej wodzie.
Kubę Kotulę z Kielc zachęcili znajomi. Odważył się w ostatnie święta Bożego Narodzenia. – Oni morsują już od jakiegoś czasu. Zawsze opowiadali, jakie to fajne, pokazywali zdjęcia, ale jakoś nie mogłem się przekonać. W końcu spróbowałem. Początek nie był łatwy: czułem ogromny strach i niepewność, a kiedy chciałem wyjść, koledzy przytrzymali mnie w wodzie. W sumie wytrzymałem trzy i pół minuty – mówi Kuba. Podobnych opowieści o początkach morsowania usłyszymy wiele.
Pozytywny wpływ zimna na organizm jest znany od wieków. Przykładem niech będzie Aleksandra, żona namiestnika Królestwa Polskiego Józefa Zajączka, która nawet w podeszłym wieku imponowała zjawiskową urodą. Jednym z jej sekretów były właśnie kąpiele w zimnej wodzie. Pozytywów wynikających z morsowania jest jednak zdecydowanie więcej. Do najważniejszych należą hartowanie organizmu i zapobieganie przeziębieniom.
Kąp się i chudnij!
– Morsuję od tego sezonu, ale już zauważyłem, że zupełnie inaczej reaguję na zimno i zmiany temperatury. Na razie nie łapią mnie żadne infekcje – twierdzi Piotr Kwaśniewski, który w każdą niedzielę zanurza się w zalewie w Strawczynie wraz z członkami grupy „Ekstremalni”. Kąpiele w zimnej wodzie korzystnie wpływają również na układy: oddechowy (zwolnienie i pogłębienie oddechu), nerwowy (wzrost pobudliwości nerwów czuciowych i ruchowych) oraz krwionośny (podwyższenie ciśnienia krwi, zwolnienie pracy serca, zwiększenie produkcji czerwonych i białych krwinek, obniżenie poziomu insuliny).
– Zimna powinny unikać osoby chore na serce czy leczące się na nadciśnienie. One nie mogą podejmować takich wyzwań – tłumaczy kardiolog Szymon Domagała. Regularne morsowanie przyspiesza także metabolizm, dzięki czemu można zrzucić kilka kilogramów.
– Taka kąpiel pozytywnie wpływa też na zmęczone mięśnie, a osobom aktywnym pomaga w szybszej regeneracji – przekonuje Kuba Kotula, który regularnie biega, jeździ na rowerze oraz pływa.
Eliksir szczęścia
Kiedy morsa zapytać, dlaczego taka lodowata kąpiel szybko zaczyna sprawiać przyjemność, niemal na pewno odpowie: „Z powodu uśmiechu”. – Co to znaczy? Po wejściu do lodowatej wody wytwarza się bardzo duża ilość beta endorfin, czyli hormonów szczęścia. One powstają też przy aktywnościach fizycznych oraz przy… pocałunku. W trakcie morsowania jednak intensywność wydzielania hormonów jest kilkakrotnie większa – tłumaczy Marcin Kosiba, mors i szef stowarzyszenia „Ekstremalni” ze Strawczyna.
– Morsowanie jest również okazją do spotkań ze znajomymi. Można porozmawiać, pośmiać się, spędzić niekonwencjonalnie wolny czas i jeszcze wzmocnić zdrowie – uzupełnia Kuba Kotula.
Tegoroczna zima odpowiada sympatykom lodowatej przyjemności. – Im chłodniej, tym dla nas lepiej. Minusowe temperatury są najlepsze, ze względu na suche powietrze. A poza tym wchodzimy wtedy ze środowiska zimniejszego do cieplejszego, ponieważ woda ma zwykle temperaturę oscylującą w okolicach zera – przekonuje Marcin Kosiba.
Nie trzeba więc wiele, aby zostać morsem. Tak naprawdę jedyną barierą mogą być problemy zdrowotne lub strach przed nieznanym. Najwięcej ludzi pozytywnie zakręconych na punkcie kąpieli w zimnej wodzie spotkamy w Morawicy czy Strawczynie. Do tej drugiej miejscowości w marcu zjadą się morsy z całej Polski. Tak więc w zimnej wodzie zdrowy duch!
Damian Wysocki