Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Beeeczenie owiec

poniedziałek, 11 lipca 2016 06:39 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Beeeczenie owiec
Beeeczenie owiec
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Jesteśmy w lesie w Młodzawach na Ponidziu. Krzyczymy "Bee, bee!", ale owieczki nie zwracają na nas uwagi. Wyglądają, jakby uciekły z dziecinnej kolorowanki. To czarnogłówki, bo mają czarne główki i nóżki. Skąd tu takie cudaczne zwierzaki?

Tomasz Hałatkiewicz, dyrektor Zespołu Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych, spogląda tkliwie na zwierzęta: – Znacie państwo to stare ludowe przysłowie: kto ma owce, ten ma co chce.

To jedyne miejsce w Polsce, gdzie owce hodowane są… w lesie. Po co? – Są naturalnymi kosiarkami, pomagają nam w zachowaniu pięknego runa leśnego. Proszę spojrzeć, jesteśmy w świetlistej dąbrowie, i to nie jest poetycka nazwa. Dąbrowie, bo las tworzą dęby. Świetlistej, bo rozświetlonej słońcem. To najbogatszy florystycznie typ lasów Polski. Teraz kwitnie tu lilia złotogłów oraz dzwonek brzoskwiniolistny. Co krok widzimy rzadkie i piękne rośliny, charakterystyczne dla terenów otwartych – tłumaczy Hałatkiewicz.

Problem w tym, że te cuda występują na styku lasu i łąki. Przez całe wieki świetliste dąbrowy utrzymywane były dzięki wypasaniu krów i owiec. Ale teraz krów na Ponidziu jak na lekarstwo, a owce w ogóle zniknęły. Dąbrowy zarastały krzewami i powoli znikały rośliny tworzące bogactwo regionu. Od lat 90. pogłowie owiec w Polsce zaczęło się zmniejszać. Kiedyś mieliśmy ich pięć milionów, dzisiaj zaledwie 230 tysięcy. Niektóre rasy zostały objęte specjalnymi programami i dopłatami, żeby zmotywować rolników do ich hodowli. Tak właśnie jest z czarnogłówkami.

– Większość to kilkumiesięczne maleństwa, te trzy większe są z zeszłorocznego wykotu. Mają półtora roku – mówi Piotr Midor, opiekun owiec. Wręcza nam owies, ich przysmak. Zwierzaki wyczuwają jedzenie, podchodzą do nas i becząc proszą o te delicje, podsuwają czarne mordki. Są rozczulające.

Pan Piotr hodował już owce. – Mam gospodarstwo rolne. Kiedy się dowiedziałem, że mogę do tego wrócić, bardzo się ucieszyłem. Z owiec jest wełna, a baranina i jagnięcina są teraz w cenie. Jest jakaś przyszłość, praca – mówi hodowca.

Wypas zwierząt odbywa się w ramach projektu „Ochrona cennych siedlisk przyrodniczych na Ponidziu”. Na razie sprowadzono 200 owiec czarnogłówek. Przyjechały z Bieszczad. Hodowane są w sześciu gospodarstwach rolnych.

Jedziemy do Stawian, a w zasadzie na łąki pomiędzy wsiami. Wyglądają jak step, bo to murawy kserotermiczne, czyli stepowe łąki. Cudowne, zwłaszcza w upalny letni dzień. Stado schodzi z pagórka, poganiane przez dużego psa.

– Chronimy takie murawy. Porastają przede wszystkim południe Europy, co wynika z większego nasłonecznienia. A u nas na Ponidziu tego typu siedlisk nie brakuje – wyjaśnia Wojciech Sołtysiak, kierownik projektu z Zespołu Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych. I tutaj owieczki wyjadają krzewy i byliny, pozwalając słońcu na dotarcie do tych rzadkich w tej części świata łąk stepowych.

To takie proste: rolnicy hodują owce, traktując to jak sposób na życie, a te się pasą, wyjadając rośliny zagrażające chronionym obszarom. Murawy i świetliste dąbrowy rosną, tworząc siedliska dla rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Płynie z tego pożytek dla ludzi i środowiska. Wystarczyło po prostu wrócić do tradycji.

Dorota Kosierkiewicz

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO