Związkowcy poskarżą się Unii

- Tak dużego zainteresowania protestem nie było od 1989 roku - mówił w Radiu Plus Waldemar Bartosz, szef świętokrzyskiej "Solidarności". - Planujemy kolejne protesty. Mamy nadzieję, że obecny rząd sam ustąpi. Związkowcy, po Ogólnopolskich Dniach Protestu w Warszawie ponawiają swoje postulaty. Chcą rozmów publicznych na temat proponowanych zmian w prawie pracy, a w razie braku odzewu nie wykluczają strajku generalnego.

Związkowcy opowiedzieli się m.in. przeciw wydłużeniu wieku emerytalnego i uelastycznieniu czasu pracy. - Protestujemy też z powodu fikcyjnego dialogu społecznego – przypomina Waldemar Bartosz. – Na komisjach trójstronnych jest sytuacja „mówił dziad do obrazu”. Związkowcy przekonują, że przejawem nie tylko braku dialogu, ale i arogancji władzy jest to, że w czasie akcji do protestujących nie wyszedł premier.

- Czekamy na reakcję rządu, ale nie na manipulacyjne propozycje – dodaje Bartosz. Związkowcy nie godzą się na kolejne komisje trójstronne, żądają rozmów publicznych na temat swoich postulatów.

1 października planują posiedzenie Komisji Krajowej, na której mają podjąć decyzję dotyczącą m.in. możliwości podjęcia strajku generalnego, chcą też złożyć skargę do międzynarodowych instytucji na łamanie praw pracowniczych. Związkowcy już zaczęli zbieranie podpisów pod petycją dotyczącą samorozwiązania Sejmu ze względu na arogancję władzy. Bartosz przyznaje, że nie wierzy w odzew polityków, za to czeka spokojnie na wybory.