MIASTO
Wenta: Wszyscy chodzimy po tych samych chodnikach i ulicach [WYWIAD]
Rozmowa z prezydentem elektem, Bogdanem Wentą.
Co Pan sobie pomyślał, gdy już zupełnie opadły emocje po wygranych wyborach?
Pierwsze emocje opadły już na wieczorze wyborczym. Wielu ludzi pracowało na ten sukces, a ponad 60% zaufania osób, które poszły na wybory to ogromna odpowiedzialność i pokazanie potrzeby zmian. To nie krytyka prezydenta Lubawskiego, ale oczekiwania wobec mnie. Musimy wykazać chęć do współpracy i być otwarci na pomysły różnych środowisk. Nie było wielkiej euforii, a bardziej motywacja do działania.
Najwięcej głosów dostał Pan w okręgu na ulicy Jurajskiej. Prawdopodobnie było to spowodowane problemami dotyczącymi nowych bloków, do których nie mogą wprowadzić się nowi lokatorzy.
To są sprawy, z którymi ścieraliśmy się już podczas kampanii wyborczej. Jasne jest, że empatia nakazuje, żeby pomóc tym ludziom, ale wymaga to także wiedzy. Na pewno takie sprawy są bardzo istotne, bo mieszkańcy obdarzyli mnie zaufaniem. To są pierwsze wyzwania, które powinny być jak najszybciej załatwione.
Takich wyzwań będzie na początku więcej. Chociażby przebudowa ulicy Witosa czy droga S74 przez Jesionową. Na każdej z nich mieliśmy do czynienia z protestami mieszkańców.
To jest system naczyń połączonych. Podczas kampanii padło stwierdzenie, że tranzyt nie pójdzie przez ulicę Witosa. W tej sytuacji od razu zareagowali mieszkańcy Jesionowej, bo wtedy przez tę ulicę pójdzie ruch. Mamy wiele czynników do uwzględnienia, a przed nami sporo trudnych rozmów przede wszystkim z kielczanami. Mam nadzieję, że uda się znaleźć rozwiązanie.
Kolejne wyzwania na sam początek kadencji to doprowadzenie do startu remontu dworca PKP oraz budowy kampusu laboratoryjnego Głównego Urzędu Miar. Przy obu inwestycjach musi Pan współpracować z politykami partii rządzącej. Jak się Pan na to zapatruje?
Wszyscy chodzimy po tych samych chodnikach i ulicach, dlatego musimy współpracować. Mówi się dzisiaj o całym układzie politycznym w Sejmiku czy Powiecie. To wszystko są elementy powiązanie. Plany nowego budżetu unijnego zakładają dużą rolę miast i stolic regionów. To wymaga kooperacji, nie możemy sobie pozwolić na to, żeby jedno rozwijało się bez drugiego.
Smog to następny problem, z którym zetknie się Pan od razu po wprowadzeniu się do ratusza. Ma Pan już pomysły jak poprawić jakość powietrza w Kielcach?
Na pewno pierwsze proste elementy typu oczyszczacze powietrza, które jeden z kandydatów promował już w kampanii. To był dobry pomysł i trzeba go realizować. Musimy zobaczyć jakie mamy możliwości i jakie projekty jesteśmy w stanie wdrożyć. W tym roku odbędzie się szczyt klimatyczny w Katowicach, który też pewnie wskaże kierunki tych działań. To wymiar nie tylko regionalny, ale polski oraz europejski.
Dużą wagę przykładał Pan w swojej kampanii na problemy mieszkańców obrzeży Kielc. To oznacza, że teraz będą mogli odetchnąć, bo pojawi się tam więcej inwestycji?
Musimy pójść w tym kierunku. Czasami widać niecierpliwość u mieszkańców, ale z drugiej strony wykazywali oni duży pragmatyzm. Oni zdają sobie sprawę, że nie można zrobić wszystkiego od razu. Jednak ważne jest to uczucie przynależności do miasta, którego czasem im brakuje, bo nie mają perspektywy rozwoju. To są rzeczy, które będą wymagały strategii gdzie zacząć, ale jak najbardziej będę kładł na to nacisk.
Czego się Pan najbardziej obawia po przeprowadzce do ratusza?
To czego jeszcze nie wiemy, czyli na przykład kwestia budżetu na kolejny rok. Opieramy się czasem na emocjonalnych spotkaniach, ale musimy wiedzieć jak to wszystko wygląda. Dlatego też poprosiliśmy o spotkanie z prezydentem Lubawskim, żebyśmy porozmawiali o zagrożeniach i trudnościach. Ja dostaje właściwie gotowy budżet, który musimy realizować. Będą możliwości pewnych przesunięć, ale całkowita strategia, która będzie zależała tylko ode mnie i od ludzi, z którymi współpracuje to dopiero budżet na 2020 rok.
Oczkiem w głowie prezydenta Lubawskiego była zmiana układu komunikacyjnego miasta. A Pan na co będzie zwracał szczególną uwagę?
To również będzie bardzo ważne. Ja osobiście chce zająć się komunikacją miejską. Tym jak mają wyglądać linie czy częstotliwość odjazdów. Czasami widać jak wieczorami przy jednym przystanku zatrzymują się trzy autobusy. To nie powinno tak wyglądać. Druga rzecz to współpraca z okolicznymi gminami. Jesteśmy też jednym z najstarszych miast wojewódzkich w Polsce. Musimy skupić się na możliwościach zagospodarowania im czasu. Chodzi mi tu na przykład o gospodarkę senioralną, która funkcjonuje w zachodnich krajach. Szczególnym i chyba najtrudniejszym wyzwaniem będzie też zatrzymanie młodych ludzi w mieście. Wymaga to dobrej współpracy z uczelniami, ale też z przedsiębiorcami. Bo to oni dają miejsca pracy.
No właśnie, sporo Pan mówił w kampanii o współpracy i ulgach dla przedsiębiorców.
Nasza średnia płaca miesięczna jest gorsza niż ta krajowa, więc musimy to poprawić. My mówiliśmy o zachętach i ulgach, ale chcemy też zmobilizować przedsiębiorców, żeby pewne propozycje wychodziły od nich. Ktoś kto jest przedsiębiorcą i działa na stu metrach kwadratowych ma inne potrzeby niż ten, który działa na dziesięciu tysiącach metrów. Musimy umiejętnie poukładać te zachęty i wysłuchać zarówno mniejszych jak i większych przedsiębiorstw. Dla mnie rozwój firm działających tutaj i pewne ryzyko z tym związane to także nowe inwestycje. To otwiera nowe perspektywy. Ta kadencja będzie trwała pięć lat. To paradoksalnie nie jest dużo czasu. Mam nadzieję, że przez ten okres uda nam się wykształtować pewien kierunek, który później będzie nadal realizowany. Ja nie muszę być prezydentem za pięć lat, ale najważniejsza jest strategia.
Giełda nazwisk na stanowiska spółek i instytucji miejskich ruszyła, a Pan na swoim profilu na Facebook'u napisał, że nie ma co na to zwracać uwagi.
Podtrzymuję to, co mówiłem w kampanii wyborczej. Jesteśmy otwarci na różne propozycje, ale to konkursy mają zadecydować. Wyznacznikiem nie mogą być barwy partyjne tylko kompetencje. Dementuję ostatnie doniesienia prasowe na temat listy rzekomych nowych prezesów i dyrektorów w instytucjach i spółkach miejskich.
A jak się Pan zapatruje na współpracę w Radzie Miasta z Prawem i Sprawiedliwością?
Możliwości jest bardzo dużo. Nie zapominajmy, ze PiS wprowadziło 11 radnych i to też pokazuje, że nie możemy się odwrócić i patrzeć tylko na wynik matematyczny jaki uzyskamy w koalicji z Koalicją Obywatelską. Jeżeli ze strony tych jedenastu osób będą elementy spójne z wizją miasta, to nie możemy ich pominąć. To największa grupa w Radzie Miasta. To trochę tak jak w sporcie. Ktoś może grać w dwóch klubach, ale na końcu i tak spotykają się w reprezentacji. Nie chce dzielić na "ich" i "nas".