MIASTO
Uwaga na oszustów internetowych. Porwanie 7-latki to fake news
Wczoraj (14 lutego) w mediach społecznościowych ukazała się informacja o rzekomym porwaniu dziecka podczas rodzinnego spaceru w Kielcach. Policja potwierdziła, że jest ona nieprawdziwa i do żadnego porwania nie doszło.
"Aktualnie prosimy o pomoc w poszukiwaniach lokalne służby oraz prowadzimy rozmowe z policją w Kielcach" (pisownia oryginalna) – taka wiadomość pojawiła się w artykule, do którego odsyłał link zamieszczony w mediach społecznościowych. Sytuację opisywał serwis, który swoją szatą graficzną i kolorystyką przypominał portal Onet. "Artykuł" był udostępniany przez użytkowników Facebooka.
– Dementuję tę informację. Sprawdziliśmy, w ostatnim miesiącu takie zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Nie prowadzimy podobnego postępowania – informuje Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
– Najlepiej w ogóle nie wchodzić na takie strony. Mogą zawierać wirusa, albo żądać od nas logowania się, na przykład przez profil facebookowy, i tym samym przejmować nasze hasła. Trzeba zachować ostrożność w przypadku takich informacji, nawet jeśli widzimy je na profilu naszego bliskiego znajomego. Ktoś mógł się pod niego podszyć – tłumaczy Tomasz Kostrzewski, informatyk.
– Najlepiej zapytać bezpośrednio znajomego, czy to on napisał taką wiadomość. Powinniśmy też zwracać uwagę na to, czy dana strona posiada certyfikat SSL, który poświadcza jej bezpieczeństwo. Jeśli tak, to przy adresie URL zobaczymy kłódkę. Po kliknięciu w nią uzyskamy dostęp do informacji o tym, kto wystawił certyfikat – dodaje.
A jak rozpoznać taką sfałszowaną witrynę?
– Krzykliwe nagłówki przyciągające uwagę, błędy w pisowni i przede wszystkim adres URL strony. Najczęściej takie witryny podszywają się pod znane serwisy informacyjne. W przeciwieństwie do oryginalnych, mogą zawierać przykładowo dodatkowe litery lub słowa w nazwie – dodaje Tomasz Kostrzewski.