MIASTO
Rajdy po kieleckich ulicach
Hałasują, stwarzają zagrożenie dla przypadkowych przechodniów i… innych kierowców. Uczestnicy nielegalnych wyścigów co jakiś czas organizują spotkania także w centrum Kielc. Skarżą się na nie mieszkańcy, a policjanci przestrzegają – mogą posypać się słone mandaty.
Ryk silników i moc adrenaliny – z tym kojarzy się szybka jazda torem wyścigowym. Bywa jednak i tak, że zamiast toru, miejscem rywalizacji stają się… kieleckie ulice.
- Motoryzacja może być wspaniałą pasją, ale w odpowiednim miejscu. Osoby, które chcą pościgać się nielegalnie, najczęściej spotykają się w weekendy. Chcą pochwalić się swoimi autami, sprawdzić ich osiągi i… stwarzają zagrożenie na drogach. Bez profesjonalnego zabezpieczenia, zaplecza medycznego. Nigdy nie wiemy, kto pojawia się na takich imprezach. Kierowcy mogą być nietrzeźwi, albo po narkotykach – mówi st. aspirant Artur Majchrzak z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
Warto dodać, że pojazdy, z których korzystają uczestnicy wyścigów mogą być niesprawne techniczne i kompletnie nieprzystosowane do dużej prędkości. Bo… „podkręcenie” mocy silnika to nie wszystko.
- Bywa, że inne parametry pozostawiają wiele do życzenia. Hamulce i układ jezdny może być całkiem nieprzygotowany do takich prędkości. W regionie są profesjonalne tory, na których można pojeździć szybkimi samochodami. Fani motoryzacji powinni korzystać z takich możliwości, a nie ryzykować życiem i zdrowiem swoim i innych – podkreśla.
A gdzie tego typu spotkania fanów motoryzacji się odbywają? Z relacji kielczan wynika, że są to okolice ulicy Radomskiej i Olszewskiego, a także rejony w pobliżu UJK.
Uczestnicy nielegalnych wyścigów ryzykują cofnięcie uprawnień do kierowania samochodem i grzywna do pięciu tysięcy złotych.