MIASTO
Pensja „pod stołem". Kto płaci, kto dostaje?
Prawie 1,5 miliona pracowników w Polsce otrzymuje część swojej wypłaty „pod stołem” – tak wynika z najnowszego badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ten problem dotyczy także naszego regionu.
Jak twierdzą autorzy raportu, skala zjawiska jest bardzo duża, bo dotyczy co ósmego pracownika zatrudnionego na podstawie umowy o pracę. W 2018 roku strata sektora publicznego w związku z tym procederem wyniosła 17 miliardów złotych. Chodzi o mniejsze dochody z ubezpieczeń społecznych, składki zdrowotnej czy podatku dochodowego.
Zjawisko dotyczy głównie mikro- i małych firm oraz pracowników o najniższych, potwierdzonych w umowie dochodach. Wśród wyróżniających się w tej kategorii branż są drobne usługi, handel i budownictwo. Pensję "pod stołem" pobierał pan Mateusz, który do niedawna pracował w małym sklepie z narzędziami.
– Praca była ciężka i w życiu bym się na nią nie zgodził za najniższą krajową, tak jak to było w umowie. Przyznaję, że „dodatek” dostawałem regularnie i dosyć dobrze to funkcjonowało. Niestety, przy takich dochodach jakie otrzymywałem oficjalnie na konto, nie mogłem myśleć o wielu rzeczach. Nie było mowy chociażby o kredycie. Poza tym nie miałem pewności, czy za kilka miesięcy ktoś nagle nie zrezygnuje z „dopłat” – mówi nasz rozmówca.
Płacenie „pod stołem” to przykład niezdrowej optymalizacji kosztów w firmie i dotyczy 31 procent pracowników w mikrofirmach. Dzięki temu pracodawca zmniejsza swoje koszty i ma mniej problemów przy ewentualnych kłopotach finansowych w biznesie. Taka praktyka prowadzi niestety często do kolejnej plagi – zatrudniania pracowników „na czarno”.
– Na początku miałem umowę, ale później pracodawca stwierdził, że bez niej zarobki będą większe. I tak się stało. Głównym problem było jednak ubezpieczenie zdrowotne. No i zawsze myślałem o tym, co będzie jeśli podczas tej ciężkiej pracy ulegnę wypadkowi. Przecież nawet nie byłem ubezpieczony – tłumaczy nam z kolei Karol, który pracował w „budowlance”.
W związku z płaceniem „pod stołem” średnie wynagrodzenie w Polsce jest zaniżone o około 240 złotych.