MIASTO
Oszustwo na policjanta. Jak wygląda z perspektywy poszkodowanego?
Coraz częściej pojawiają się doniesienia o próbach wyłudzenia pieniędzy metodą „na policjanta”, czy na „BLIK”. Próby tego typu oszustw zdarzyły się w Kielcach kilkukrotnie w zeszłym tygodniu. Niepokojący telefon odebrał także pan Wacław, mieszkaniec osiedla Sady w Kielcach.
Oszuści zadzwonili do niego około południa. Nieznajomy mężczyzna przedstawił się jako pracownik banku.
- Pan poinformował mnie, że ma dla mnie przesyłkę z banku. Gdy powiedziałem mu, że nie mam żadnej pożyczki, ani nawet konta w banku, stwierdził, że może być to jakaś reklama. Dodał, że za godzinę przyjdzie do mnie kurier z tą paczką – opowiada pan Wacław.
Pół godziny później telefon zadzwonił po raz drugi.
- Kolejny mężczyzna przedstawił się jako policjant, ale mam wrażenie, że dzwoniła ta sama osoba. Powiedział, że dwieście tysięcy złotych, które mam na koncie są zagrożone i że muszę je przenieść na inne, bezpieczne konto. Wyśmiałem go, bo w ogóle nie trzymam oszczędności w banku. W końcu się rozłączył – wyjaśnia senior.
Okazuje się, że oszuści znają nie tylko adres, ale i imię i nazwisko osoby, do której dzwonią. W ten sposób chcą wzbudzić zaufanie i potwierdzić, że telefonują z komisariatu policji czy placówki bankowej.
- Po tym drugim telefonie zadzwoniłem na policję. Tam dowiedziałem się, że to była próba oszustwa i żeby absolutnie nie podawać żadnych danych osobowych nieznajomym. Policjantka, z którą rozmawiałem powiedziała, że przyjadą do mnie funkcjonariusze, by spisać zeznania. Poprosiłem by podjechali pod blok radiowozem i by byli w mundurach, żebym miał pewność że nie jest to kolejne oszustwo. Ustaliłem nawet hasło, którego mieli użyć policjanci – dodaje pan Wacław.
Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu 77-letni mieszkaniec Kielc stracił aż 45 tysięcy złotych, bo zaufał rzekomemu „policjantowi”. Mundurowi apelują o rozwagę i przypominają, że nigdy nie proszą o pieniądze ani dostęp do kont bankowych.