MIASTO
Niewiele głosów sprzeciwu do uchwały krajobrazowej
Rozpoczęte pod koniec lipca konsultacje społeczne dotyczące projektu uchwały krajobrazowej dobiegły końca. Uwag było niewiele, a władze miasta przyjęły tę wiadomość z entuzjazmem. Według nich to dowód, że zawarte w dokumencie regulacje, nim trafiły do oceny mieszkańców, zostały skrupulatnie przeanalizowane, przemyślane i dopracowane.
Przypomnijmy, że dokument zakłada podzielenie Kielc na cztery strefy. W każdej mają obowiązywać inne zasady dotyczące m.in. umieszczania reklam w przestrzeni publicznej.
Projekt uchwały obejmuje m.in. typy nośników reklamowych oraz ich dopuszczalne rozmiary. Reguluje również, jaki procent powierzchni na elewacji mogą zająć szyldy, gdzie będzie można je montować i w jaki sposób powinny być rozmieszczone.
- Pierwsza strefa „A” obejmuje przede wszystkim śródmieście Kielc oraz główne obszary ochrony dziedzictwa kulturowego - informuje Tomasz Porębski, rzecznik prezydenta. - Druga to tereny zurbanizowane, przede wszystkim kieleckie osiedla. Trzecia dotyczy terenów o dominujących funkcjach gospodarczych przede wszystkim terenów przemysłowych, z kolei czwarta - terenów zielonych, cennych pod względem przyrodniczym i krajobrazowym – wylicza.
Największe ograniczenia mają obowiązywać w strefie pierwszej i czwartej, gdzie kielczanie będą mogli umieszczać jedynie szyldy. Największa swoboda będzie widoczna w strefie trzeciej, z kolei druga zostanie uśredniona pomiędzy tymi biegunami.
- Jeszcze do niedawna kwestię nośników informacyjnych, szyldów i reklam można było regulować tylko w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, a przypomnę, że nie jest nimi pokryte całe nasze miasto – mówi Artur Hajdorowicz, dyrektor wydziału urbanistyki i architektury Urzędu Miasta. - Ustawa krajobrazowa wprowadziła możliwość uchwalania tych przepisów dla całego terytorium miasta – dodaje.
Jak zaznacza dyrektor, przepisy mają aż dwadzieścia trzy strony i trudno je podać w pigułce. - Uważam jednak, że są to przepisy bardzo zrównoważone. Nie zależy nam na tym, żeby całkowicie wyeliminować reklamy z przestrzeni miasta tylko je uporządkować. Jedni uważają te przepisy za zbyt łagodne, inni za zbyt ostre - to pokazuje, że są w sam raz – tłumaczy.
Konsultacje społeczne w sprawie dokumentu trwały około dwa miesiące. Na zgłoszenie uwag zdecydowało się jednak niewielu mieszkańców.
- Zainteresowanie było mniejsze niż się spodziewaliśmy. Wpłynęło do nas około dziesięciu uwag, połowa z nich to dokumenty co najmniej kilkudziesięciopunktowe. Jednak ogólnie jest ich dużo mniej niż w konsultacjach, które odbyły się w 2016 roku, co nas bardzo cieszy. To znaczy, że projekt jest lepszy – tak to odbieramy – stwierdza Hajdorowicz. Jak się również okazuje większość osób, które postanowiły zgłosić swoje zastrzeżenia to przedsiębiorcy, patrzący na projekt pod kątem własnej działalności.
- W Kielcach jest dużo miejsc, w których brak regulacji w tym zakresie szpeci nasze piękne miasto i każdy kielczanin kojarzy takie miejsca. To jest wręcz patologia, która prowadzi do tego, że informacje są absolutnie nieczytelne dla konsumentów. Jeśli w jednym miejscu jest kilkadziesiąt zgrupowanych tablic, każda na inny temat, innych rozmiarów i kolorów to mamy przed sobą ścianę, przy której trzeba stanąć na pół godziny, by móc wszystko przeczytać – zauważa dyrektor.
Przyjęcie uchwały nie wygeneruje dodatkowych kosztów dla miasta, wręcz przeciwnie – dzięki niej do wspólnej kasy mogą wpłynąć dodatkowe środki pobierane od reklamodawców. Przyjęcie uchwały leży po stronie kieleckich radnych.