MIASTO
Nauczyciele w Kielcach płacą za strajk
Trwający 19. dni ogólnopolski protest nauczycieli znacząco odbił się na ich kieszeniach. Większość z nich będzie musiała przeżyć najbliższy miesiąc za kilkaset złotych. Zgodnie z prawem na konta nauczycieli wpłynęły pensje, z których odliczono pieniądze za dni strajku.
O tym że samorządy mają obowiązek potrącić nauczycielom pensje za każdy dzień protestu, jeszcze przed jego rozpoczęciem przypominało Ministerstwo Finansów. Z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych wynika, że pracownik nie zachowuje prawa do wynagrodzenia w trakcje strajku, a pracodawca opłaca mu w tym czasie jedynie składkę emerytalną i zdrowotną.
– Jestem nauczycielem mianowanym, za czas protestu otrzymałam niecałe 800 zł wynagrodzenia. Bez wsparcia bliskich mi osób na pewno nie dałabym rady przeżyć najbliższego miesiąca. Takie są realia, wiedzieliśmy, na co się piszemy, jednak mieliśmy nadzieję, że przynajmniej po części zostaną zaakceptowane nasze postulaty. Mimo wszystko będziemy walczyć dalej – mówi nauczycielka jednego z kieleckich liceów. – Dostaję 3 100 zł na rękę jako nauczyciel dyplomowany, teraz otrzymałam 1 300 zł. Z jednej strony wiedziałam, że tak będzie, ale gdy zobaczyłam przelew i odczułam to na własnej skórze, wkurzyłam się imam żal do rządzących – dodaje nauczycielka z VI LO w Kielcach.
Wiceprezydent Kielc Marcin Różycki podkreślił, że samorząd musiał kierować się przepisami prawa w podejmowaniu decyzji dotyczących wynagrodzeń dla nauczycieli. – Dostaliśmy opinie z Regionalnej Izby Obrachunkowej i od wiceministra finansów Mariana Banasia, które wyraźnie mówią, że nie możemy wypłacić nauczycielom pieniędzy za dni, w czasie których strajkowali. Dyrektorzy placówek w niektórych przypadkach mogli wyrazić zgodę na rozłożenie kwoty odliczenia wynagrodzenia na miesięczne raty. Wtedy zawiera się porozumienie, które mówi o tym, w jaki sposób można tego dokonać – uzupełnia wiceprezydent.
Potrącone z pensji kwoty zostaną jednak w budżetach szkół. – Skoro teraz były oszczędności, ponieważ dyrektorzy musieli potrącić strajkującym nauczycielom część pensji, to można pieniądze rozdysponować w inny sposób. Ci sami pedagodzy mogą prowadzić zajęcia dodatkowe dla uczniów i dzięki temu odrobić straty. Takie rozwiązanie jest korzystne zarówno dla nich, jak i uczniów. Dzieci mogą nadrobić zaległości w materiale, a opiekunowie zarobić dodatkowe pieniądze – informuje Wanda Kołtunowicz, prezes okręgu świętokrzyskiego ZNP. – Obecnie trwają również rozmowy dotyczące rozdysponowania sum z funduszu strajkowego, na którego koncie znalazło się ponad osiem milionów złotych. Nauczyciele będący w najtrudniejszej sytuacji finansowej mogą otrzymać 500 złotych zapomogi. Mamy również związkowy fundusz pomocowy w Warszawie i już teraz najbardziej potrzebujący pedagodzy wysyłają tam wnioski. Pomoc będzie również kierowana do małżeństw nauczycielskich. Niestety, to wszystko będzie rozłożone w czasie; gdybyśmy chcieli wszystkich wesprzeć kwotą 500 złotych, musielibyśmy przeznaczyć na to 30 milionów – uzupełnia prezes okręgu świętokrzyskiego ZNP.
Pieniądze z funduszu strajkowego będą mogli otrzymać nauczyciele, którzy przystępując do strajku nie należeli do żadnego związku zawodowego i protestowali przez minimum dziewięć dni.