MIASTO
Najpierw wojna, później święto. Derby Polski ponownie dla Kielc
Prawdopodobnie był to najgorętszy sportowy wtorek w całym kraju. Kielecka Hala Legionów wypełniona po brzegi, a na parkiecie odwieczni rywale. Nie było łatwo, ale Vive Tauron pokonał w ramach rozgrywek ligowych Orlen Wisłę Płock 30:27.
Już sam początek zapowiadał twardą rywalizację z klasycznym „punkt za punkt” w tle. Przez pierwsze kilka minut żaden z zespołów nie był w stanie zdobyć inaugurującej bramki. Zrobił to dopiero w 4. minucie Ivan Cupić wykorzystując rzut karny. Po kolejnych 6 minutach na tablicy widniał rezultat 1:3. Początek w pełni oddawał charakter pierwszej części meczu. Płock utrzymywał przewagę, Kielce w pogoni za choćby remisem. W pewnym momencie przepaść między ekipami urosła do 4 trafień, jednak po 30 minutach było 11:12 dla gości.
Znacznie ciekawsza była druga część meczu. O dziwo zaczęło się od… samego Tałanta Dujszebajewa. Szkoleniowiec Vive Tauron został upomniany za zbyt emocjonalne zachowanie. Ten w odpowiedzi gorliwie zachęcał kibiców do głośniejszego dopingu. Wrzawa przyniosła skutek, bo kielczanie dość szybko odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Ostatnie 10 minut należało przede wszystkim do gospodarzy, którzy postawili na swoim i zakończyli ten mecz wynikiem 30:27.
Przed zespołem ze stolicy województwa świętokrzyskiego wyjazdowe spotkanie z Montpellier w 1/8 finału Ligi Mistrzów. – Mogę być zadowolony z mojej drużyny. Wszyscy mamy w głowach ważne weekendowe spotkania w Lidze Mistrzów. To było dobre przygotowanie dla obu zespołów. Jestem dumny, że dwie drużyny reprezentują Polskę w Lidze Mistrzów. Chciałbym życzyć Wiśle awansu. Jeżeli dwie polskie ekipy zagrają w Final Four, to będzie wielki sukces tutejszej piłki ręcznej – mówi trener kieleckich szczypiornistów. Starcie odbędzie się 14 marca.
Vive Tauron Kielce – Orlen Wisła Płock 30:27 (11:12)