MIASTO
Miasto odmówiło współpracy ze znaną blogerką turystyczną
Kieleccy urzędnicy odmówili bezpłatnej współpracy ze znaną polską blogerką turystyczną Katarzyną Węgrzyn, autorką strony www.gdziewpolscenaweekend.pl i książki o tym samym tytule. Na Instagramie obserwuje ją ponad sto tysięcy osób. To właśnie tam Kasia opisała przykrą sytuację.
Kasia jest pasjonatką podróży. Na co dzień opisuje i recenzuje miejsca, które warto odwiedzić w Polsce.
„Tak sobie pomyślałam, że czas na Kielce. Miasto z ogromnym potencjałem, a kompletnie niedoceniane. Napisałam maila do wydziału promocji miasta, który jak logika wskazuje – bierze pensje za promowanie miasta. Szybko odpisali, że nie są zainteresowani, bo już mają zaplanowane działania marketingowe na najbliższe miesiące. Nie było tam słowa o pieniądzach – czasem się odzywam, bo pomagają mi np. ogarnąć wejściówki itp. Oczywiście pojadę i tak, ale smutne, że urzędnikom nie zależy na takich działaniach, które faktycznie przynoszą efekt”, napisała Kasia na swoim Instagramie.
Całość postanowił skomentować jeden z obserwatorów profilu, a zarazem kielecki radny – Marcin Stępniewski.
– Właściwie bezkosztowa promocja Kielc przez blogerkę z setkami tysięcy obserwujących we wszystkich mediach społecznościowych to coś z czego nie możemy „ot tak” rezygnować, a wręcz powinniśmy sami poszukiwać tego typu kanałów komunikacyjnych. To jest niebywała sytuacja. Mam nadzieję, że ten przypadek to jakaś pomyłka i sprawa szybko zostanie rozwiązana – mówi Marcin Stępniewski.
Radny postanowił skontaktować się z Kasią i zaproponować jej zakup biletów na własny koszt oraz pomoc we wszystkich sprawach organizacyjnych związanych z przyjazdem do Kielc.
Całość w swoich mediach społecznościowych skomentował również wiceprezydent Marcin Chłodnicki.
– Sprawdzamy teraz czy to prawda, że ta blogerka nawiązała kontakt z Urzędem Miasta, jeśli nie to jest to jakaś prowokacja, a jeśli tak to faktycznie czy ktoś z pracowników rozpatrzył to zgodnie z procedurą – zaznaczył.
Wiceprezydent podkreślił także, że Kielce już korzystają z oferty różnych blogerów i influencerów. Czy to jednak oznacza, że powinny spocząć na laurach w momencie kiedy jest szansa na setki tysięcy obserwujących?