MIASTO
Po sobotnim marszu antycovidowców posypały się mandaty....
Dziesiątego października ulicami Kielc przeszedł marsz osób, które nie zgadzają się z rygorami sanitarnymi, wprowadzanymi w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Przemarsz odbył się w spokojnej atmosferze, nie obyło się jednak bez kar za brak maseczek.
Kieleccy policjanci ujawnili około 50 wykroczeń wśród protestujących osób.
- Były one związane z nie zasłanianiem ust i nosa. Większość osób odmówiło przyjęcia mandatu, w związku z tym będą skierowane do sądu wnioski o ukaranie. Cały czas informowaliśmy uczestników protestu o tym, że rygory wprowadzane są po to, by uchronić nas przed zakażeniem – mówi Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Protestujący argumentowali, że brak jest podstaw prawnych, które wskazywałyby na obowiązek zasłaniania ust i nosa.
- Mundurowi tłumaczyli, że działają na podstawie obowiązującego rozporządzenia oraz kodeksu wykroczeń. Uczestnicy zachowywali się spokojnie, niezadowolenie pojawiało się w chwili wystawienia mandatu – dodaje.
Podczas marszu nie było żadnych incydentów, odbył się on w pokojowej atmosferze. Z szacunków policji wynika, że wzięło w nim udział około dwustu osób.