MIASTO
Kieleckie szkoły prawie puste. Niewielu uczniów wróciło na zajęcia
Od 25 maja możliwość powrotu do szkoły mają uczniowie klas 1 do 3 szkoły podstawowej. Jednak w Kielcach niewielu rodziców zdecydowało się posłać swoje dzieci do otwartych placówek. Pierwszego dnia wróciło do nich tylko ponad 300 dzieci.
Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego uczniowie najmłodszych klas szkół podstawowych mogą brać udział w zajęciach opiekuńczo-wychowawczych z elementami zajęć dydaktycznych. W grupie może przebywać maksymalnie 12 dzieci, a w uzasadnionych przypadkach za zgodą organu prowadzącego liczbę tę można zwiększyć do 14 osób. Uczniowie mają przebywać w wyznaczonej i w miarę możliwości stałej sali i siedzieć w oddalonych od siebie o 1,5 metra ławkach. W miarę możliwości do grupy przyporządkowani mają być ci sami nauczyciele.
Z możliwości posłania dzieci do kieleckich szkół skorzystało niewielu rodziców. Pierwszego dnia do placówek przyszło tylko 306 dzieci, a do piątku rodzice zgłosili chęć uczestnictwa w zajęciach opiekuńczych ponad tysiąca najmłodszych uczniów. Dodajmy, że we wszystkich placówkach w klasach od 1 do 3 i w oddziałach przedszkolnych w kieleckich szkołach jest około pięć tysięcy dzieci.
- Dwa tygodnie temu było zadeklarowanych 12 dzieci, w ostatnim dwoje, a w końcu nie przyszło żadne - mówi Czesław Zawada, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 2 w Kielcach. Uczniów na zajęciach nie było też w Szkole Podstawowej numer 8.
Z kolei w Szkole Podstawowej numer 15 było tylko pięcioro uczniów, którzy uczestniczyli w zajęciach świetlicowych.
- W ubiegłym tygodniu obecność dzieci zadeklarowało 37 osób, dlatego zostały utworzone trzy grupy. Jesteśmy trochę zdziwieni, ponieważ dziś przyszło pięcioro dzieci. Niektórzy pewnie będą się przyglądać i dotrą w kolejnych dniach, ale rodzice mogli się wystraszyć, bo jest mnóstwo procedur - mówi Lidia Skowronek, kierownik świetlicy.
Jak wyglądają zajęcia? - Czytamy, śpiewamy, oglądamy, mamy dostępne też boisko i salę gimnastyczną, które na pewno wykorzystamy. Pojawi sie oczywiście problem, bo należy zachować odległości między dziećmi, ale będziemy wybierać takie zabawy, aby to się udało. W naszej szkole pracują doświadczeni nauczyciele, dlatego nie sadzę, żeby mieli z tym jakikolwiek problem. Dzieci będą się czuły pewnie trochę inaczej, ale na pewno sobie poradzą - tłumaczy Lidia Skowronek i dodaje, że z uczniami pracują nauczyciele świetlicy, nauczyciele wspomagający, pedagog i terapeuta.
Podobnie wyglądała sytuacja w Szkole Podstawowej numer 28. - Obecność zadeklarowało 12 osób, a uczniów przyszło tylko siedmiu - mówi Paula Presman, dyrektor szkoły. - Podzieliliśmy ich na dwie grupy ze względu na wiek. Dzieci przebywają na świetlicy i mają możliwość uczestnictwa w zajęciach dydaktycznych, które odbywają się zdalnie w tym samym czasie. Przygotowaliśmy się do pracy bardzo sumiennie. Mieliśmy na to dużo czasu, bo myśleliśmy, że dzieci zostaną wpuszczone do szkoły wcześniej - uzupełnia.
Jeżeli inni rodzice będą chcieli, aby ich dzieci uczestniczyły w zajęciach, mogą to zgłosić w danej placówce.
Kazimierz Mądzik, świętokrzyski kurator oświaty, zapewnia, że szkoły są na to przygotowane. - Są dość ostre wymagania sanitarne, dlatego rodzice muszą wyrazić chęć, aby ich dziecko poszło do szkoły. Wiemy jednak, że do 14 czerwca został wydłużony zasiłek opiekuńczy i niektórzy nie są tym zainteresowani - komentuje kurator.
W Kielcach od dwóch tygodni działają też przedszkola i żłobki samorządowe. W przedszkolach było dziś 430 dzieci, a w żłobkach 160.