MIASTO
[INTERWENCJA] Bareja na KSM! Niech się „Alternatywy 4” schowają!
W owianych złą sławą trzech kieleckich wieżowcach zlokalizowanych przy ulicy Sandomierskiej w końcu zamontowano zabezpieczenia, które ostatecznie zakończyły temat bezdomnych załatwiających się na klatkach schodowych. Jednak teraz do bloku trudno się dostać również innym: gościom, dostawcom jedzenia czy kurierom. Bowiem w mieszkaniach zamontowano domofony, ale… bez słuchawek.
Chodzi o bloki numer 156,158 i 160 na kieleckim KSM, do których od niedawna można się dostać na trzy sposoby – posiadając klucz, specjalną blaszkę (czip) lub kod cyfrowy. Mieszkańcy nie mogą otworzyć drzwi z mieszkania, ponieważ… nie posiadają słuchawek.
– Uważam, że to jest absurdalne rozwiązanie. Oczywiście wcześniej w bloku pojawiali się bezdomni i działy się tutaj różne dziwne rzeczy, ale nie można przecież odciąć ludzi od świata - tłumaczy pan Jan, mieszkaniec jednego z wspomnianych bloków. - Jakiś czas temu podpisywałem papiery, że chcę domofon i jestem w stanie zapłacić za jego montaż 150 złotych. Teraz jest zabezpieczenie, ale w mieszkaniach nie ma słuchawek i to rodzi problemy. Przecież jeśli będziemy podawać kod każdemu kurierowi, listonoszowi i dostawcy pizzy to za chwilę wszyscy będą mogli tu wejść. Poza tym nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś mieszka na dziesiątym piętrze, nie ma telefonu i musi za każdym razem schodzić na dół, żeby otworzyć komuś drzwi. Nie widzę w tym sensu. Inne spółdzielnie normalnie montują domofony i nie ma problemu, a u nas dzieją się jakieś dziwne rzeczy – dodaje.
Podobnego zdania jest pani Justyna. – Uważam, że to dobry pomysł, ale nadal nie mamy w domach słuchawek. Jest to trochę problematyczne, kiedy zamawiamy jedzenie lub czekamy na kuriera, bo każdej osobie trzeba podać kod lub... zejść na dół. Mimo wszystko cieszę się, że nie każdy ma dostęp do tej klatki, a w przeszłości zdarzało się, że osoby bezdomne, które były uciążliwe, miały tu swoją sypialnię, a także ubikację… Mam psa i małe dziecko i zależy mi na tym, żeby komfortowo poruszać się po bloku – stwierdza nasza rozmówczyni.
Okazuje się jednak, że niektórym mieszkańcom w ogóle nie przeszkadza brak słuchawki. – Uważam, że jest dobrze tylko, żeby nikt nie popsuł tych domofonów i wszyscy nie wpuszczali wszystkich. To jest bardzo dobre rozwiązanie naszych problemów. Jak ktoś chce sobie założyć słuchawkę, zrobi to, tak było uzgodnione ze spółdzielnią od samego początku. Ja póki co nie planuje jednak jej montować – informuje pani Irena.
– Dawniej bezdomni spali na klatkach. Teraz jest całkiem inaczej, dużo lepiej. Jesteśmy spokojniejsi. Każdy ma swój kod, klucz do drzwi i taką specjalną blaszkę, przy pomocy której można dostać się do środka. Jak przychodzą goście, to dzwonią do nas telefonem i my wtedy podajemy kod. Innego wyjścia nie ma – dodaje pan Bronisław.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy Annę Tłuszcz, prezes Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Mieliśmy sporo interwencji, zwłaszcza z wieżowców, w sprawie bezdomnych. Zastanawialiśmy się, jak rozwiązać ten problem i jedyne co mogliśmy zrobić na nasz koszt to założyć szyfratory, które są częścią wchodzących w nasze kompetencje remontów. Nie ukrywam, że była to inicjatywa nowej rady nadzorczej, której zależy na bezpieczeństwie ludzi – informuje prezes.
Anna Tłuszcz podkreśla również, że wszystko było robione dla dobra mieszkańców. – Jeżeli blok jest zabezpieczony i przebywa w nim osoba bezdomna, pod wypływem alkoholu lub innych środków odurzających to służby mundurowe od razu podejmują interwencję. Jeśli blok nie jest zabezpieczony to mamy z tym problem. Tak było przecież przez lata. Warto tutaj wspomnieć, że wszystkie służby, zarówno policja, straż, jak i pogotowie, mają swoje kody interwencyjne, dzięki którym bez problemu dostają się do bloków. Takie rozwiązanie już od kilku lat istnieje w innych blokach na terenie naszej spółdzielni i generalnie ludzie je sobie chwalą – mówi.
Jeśli chodzi o montaż słuchawek, mieszkańcy muszą się o nie zatroszczyć samodzielnie i na własny koszt. – Istnieje możliwość, żeby dokupić sobie słuchawkę we własnym zakresie. Z mojej wiedzy wynika, że firma zakładająca szyfratory dawała informacje mieszkańcom, że jeśli chcą zamontować słuchawki to mogą do nich dzwonić na podany numer – dodaje.
Z takich informacji nie jest zadowolony pan Jan. – Zgodnie z logiką pani prezes, jeśli trzeba będzie wymienić na osiedlu rury, to firma wykopie mieszkańcom dół, a resztę zrobią sobie sami – komentuje oburzony mieszkaniec.