MIASTO
Ciasne, ale... drogie
Nawet dziesięć tysięcy złotych za metr kwadratowy – to już nie „warszawska” cena za mieszkanie, ale takie kwoty zdarzają się również w Kielcach. Sprawdziliśmy, skąd się bierze nieustanny wzrost wartości czterech ścian.
Stała tendencja wzrostu ceny mieszkań utrzymuje się od lat. Dotyczy to zarówno rynku pierwotnego, jak i – uzależnionego od niego – rynku wtórnego. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać w rosnącej cenie gruntów pod nowe inwestycje oraz coraz droższe materiały budowlane. Rośnie także popyt na mieszkanie, w związku z czym ich wartość także się zwiększa.
– Tutaj warto sobie zadać pytanie, dlaczego zainteresowanie mieszkaniami wzrasta. Otóż mamy niskie stopy procentowe i łatwo o kredyt. Z kolei oprocentowanie lokat w bankach również wydaje się relatywnie niskie, więc nie opłaca się w ten sposób oszczędzać gotówki. Co więc zrobić z posiadanym kapitałem? Najlepiej zainwestować i ulokować go w nieruchomościach, których wartość stale rośnie. Pandemia przyczynia się do takiej tendencji jeszcze bardziej. Ludzie boją się inflacji, więc chcą swoje pieniądze przeznaczyć na coś trwałego, co zawsze ma wartość – tłumaczy Michał Gołąbek z Agencji Nieruchomości Neodom.
Niektóre osoby zajmujące się tą branżą uważają, że obecne, wygórowane ceny to efekt pęczniejącej bańki spekulacyjnej. Wpływ na nią mają chociażby emocje, nakręcające popyt. Według danych JLL w I kwartale 2021 roku padł rekord sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym. Czy w związku z tym w najbliższym czasie możemy się spodziewać pęknięcia owej bańki?
– Trudno przewidywać. Z pewnością będziemy mieli do czynienia z jakąś redukcją, ale nie wrócimy do cen sprzed kilku lat. Z perspektywy czasu widać, że nie zatrzymamy inflacji na rynku. Po wspomnianej redukcji zapewne znowu dojdzie do wzrostu cen. To kwestia inflacji. Spadek popytu, powodującego wyższe ceny, może pojawić się przy spadku liczby ludności, który jest przewidywany, ale w dużo dłuższej perspektywie. Na razie jednak nie widzę zahamowania. Z dnia na dzień to jednak nie nastąpi – dodaje Michał Gołąbek.
Sytuację dobrze obrazują obecne ceny mieszkań. Niewyremontowane mogą kosztować nawet 4,5 tysiąca złotych za metr, a znalezienie tańszego to sukces i okazja. Za wyremontowaną kawalerkę trzeba dać nawet 8 tysięcy za metr. Jeśli chodzi o rynek pierwotny to w kończących się inwestycjach możemy znaleźć mieszkanie za 6 tysięcy. W tych, które się budują ceny sięgają 9, a nawet 10 tysięcy.