MIASTO
Awantura o finanse
Trzy godziny trwała środowa dyskusja kieleckich radnych na temat wyników pokontrolnych Regionalnej Izby Obrachunkowej i sytuacji finansowej miasta. Pomimo tak długiego czasu, odpowiedzi na pytanie: w jakim stanie są finanse Kielc, nie poznaliśmy. Większość radnych krytykowała władze miasta za uprawianie "czarnego PR-u".
Nadzwyczajną sesję rozpoczął mocnym wystąpieniem prezydent Bogdan Wenta, który podkreślał, że kondycja finansowa Kielc jest w opłakanym stanie. - W dokumentach finansowych zostały popełnione poważne błędy. Kielczanie obdarzyli mnie zaufaniem, ale moja funkcja nakłada na mnie odpowiedzialność. Ta odpowiedzialność wymaga zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej tak, żeby urealnić ten dokument. Różnica kwot w wynosi w nim 160 milionów złotych. Wynika to z faktu nieujawnienia pełnych finansów przez mojego poprzednika. Pozostaje nam do wypełnienia dziura - straszył Wenta.
Tymi stwierdzeniami wywołał burzę. Najpierw Jarosław Karyś, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, nawiązał do kuriozalnego posiedzenia komisji finansów, na której skarbnik miasta, Beata Pawłowska, nie była w stanie odpowiedzieć na większość pytań. - Żyjemy chyba w innej rzeczywistości. Próbowaliśmy się dowiedzieć, jaka jest sytuacja miasta, ale się nie udało. Za to od służb miejskich usłyszeliśmy, że popełniono techniczny błąd, który w żaden sposób nie wpływa na kondycję finansów. Nie rozumiem, dlaczego pan prezydent tak wyolbrzymia tę sprawę - mówił Karyś.
Przewodniczący Rady Miasta, Kamil Suchański, chchiał się dowiedzieć, skąd wynika różnica 160 milionów złotych. - Czy to już są zaciągnięte kredyty, czy nie? - pytał.
Skarbniczka miasta przez kilkadziesiąt minut próbowała wyjaśnić to radnym, jednak robiła to w taki sposób, że ci nic nie zrozumieli. W pewnym momencie doszło do kolejnej kuriozalnej sytuacji, kiedy prezydent Wenta zażądał, żeby pani Pawłowska... wróciła na swoje miejsce i przestała odpowiadać na pytania! Ostatecznie zrobiła to, a na mównicy pojawiła się pełnomocniczka włodarza miasta, Danuta Papaj. - Te 160 milionów nie jest w tym momencie aktywne, ale jest zagospodarowane i już przeznaczone na inwestycje, które są lub będą wykonywane. Jeśli tych pieniędzy nie uruchomimy, to nie wykonamy inwestycji już rozpoczętych - wyjaśniała .
Radna Katarzyna Kwietniak nawiązała do słów Wenty o zatajeniu pewnych spraw finansowych przez poprzednią ekipę. - Po państwa wystąpieniach mamy wrażenie, że coś zostało ukryte. Jednak z informacji, które uzyskałam, wynika, że tak naprawdę w WPF nic nie zostało zatajone, a chodzi o harmonogram spłaty kredytów. Czy są jakieś umowy, które były ukrywane, co sugerowaliście? - zapytała władze miasta. - Nie znam takich umów - odpowiedziała skarbnik miasta.
Marcin Stępniewski z PiS zwrócił uwagę, że zalecenia pokontrolne Regionalnej Izby Obrachunkowej to normalna rzecz i nie ma sensu siać paniki. - W Bydgoszczy, Krakowie czy Lublinie było kilkanaście takich zaleceń, w Krakowie - kilkadziesiąt. To jest podbudowa pod podwyżki. Dzisiaj robią państwo szopkę - stwierdził radny.
Na mównicę zaproszono także Barbarę Nowak, byłą skarbniczkę miasta, która w emocjonalnym wystąpieniu skrytykowała ekipę Bogdana Wenty za wysuwanie - w jej opinii -bezpodstawnych oskarżeń. - Sytuacja Kielc na pewno nie jest katastroficzna, nie wymaga programów naprawczych. A już porównywanie Kielc do Piekoszowa… proszę państwa, tak nie można. Czy ktoś wie, za co tamten wójt poszedł do więzienia? Jeśli nie, to proszę nie używać takich porównań. Nasza sytuacja jest podobna do innych miast - mówiła.
Ostatecznie w głosowaniu 18 radnych było za zamianami w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Tylko jedna radna wstrzymała się od głosu.