KULTURA
Ożywią Zauchę i przywrócą socjalizm
Co by było, gdyby Andrzej Zaucha przeżył postrzał, a Polska powróciła do komunizmu? Opowieść o tym snują artyści z Teatru im. Stefana Żeromskiego w swojej nowej propozycji. Twórcy w muzycznym spektaklu pod tytułem „Zaucha. Welcome to the .prl” mierzą się z różnymi obliczami legendarnego piosenkarza i nieco bawią się wydarzeniami z przeszłości.
Twórcy spektaklu przewracają rzeczywistość do góry nogami. Przywracają do życia piosenkarza Andrzeja Zauchę i umiejscawiają go w sytuacjach, w których w rzeczywistości nie mógł zobaczyć, jak na przykład występ Edyty Górniak w konkursie Eurowizji. Wszystkie wydarzenia dzieją się w realiach epoki komunizmu, która też skończyła się jeszcze przed śmiercią Zauchy. Niedawno mijała 25. rocznica śmierci piosenkarza. Artyści objaśniają, że nie chcieli przytaczać jego twórczości i życiorysu by o nim opowiedzieć. Postanowili do tego tematu podejść inaczej. - Musieliśmy wykonać dużo pracy koncepcyjnej. Wiedzieliśmy, że nie chcemy robić spektaklu standardowego spektaklu biograficznego z piosenkami. Od tego mamy filmy dokumentalne. Zastanawialiśmy się z której strony ten temat ugryźć i dlatego pojawił się koncept „co by było, gdyby” - mówi reżyser Adam Biernacki. Twórcy postanowili połączyć dwa wydarzenia, o których się mówiło na przełomie dziesięcioleci, czyli upadek PRL i zabójstwo Zauchy w kontrowersyjnych okolicznościach.
Fabuła spektaklu jest fantazją lub wręcz artystycznym urojeniem. Komunizm przybiera tutaj ludzką twarz. W opowieści podobnie jak Polska, taki ustrój przyjmują kraje Unii Europejskiej. Wydarzenia z lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych przewijają się w inscenizacji, a dochodzi do nich za przyczyną polskiego piosenkarza. W ten sposób artyści tworzą Zauchę takim, jakim on zapewne nie chciałby być.
Główny bohater inscenizacji został zwielokrotniony. Każdy z Zauchów przedstawia różne oblicza postaci. - Myśląc o Zausze doszliśmy do wniosku, że był on osobą niezwykle różnorodną – mówi dramaturg Zuzanna Bućko. - Te różne twarze objawiały się w jego repertuarze. To był twórca, który poruszał się w obszarach zupełnie nieprzystających do siebie. Stwierdziliśmy, że te sprzeczności powinny być ukazane poprzez zwielokrotnienie postaci – dodaje Szymon Bogacz odpowiedzialny za współreżyserię.
Spektakl stawia na stronę muzyczną. - Podróżujemy od akordeonu do komputera – mówi aranżer Waldemar „Maash” Maszyński odnosząc się do dźwięków jakie popłyną ze sceny w tym spektaklu. - Zaucha był niepowtarzalnym mistrzem wykonania wokalnego. Tutaj nie ma sensu się z nim mierzyć. Odnosząc się do mojej postaci mogę powiedzieć, że to osoba, która nie rozumie dlaczego przeżyła. To co mi się najbardziej podoba w założeniach tego spektaklu to to, że opowiadamy o wyimaginowanej, futurystycznej przyszłości, która sienie wydarzyła – mówi aktor Krzysztof Grabowski.
Prapremiera muzycznego widowiska pt. „Zaucha. Welcome to the .prl” w reżyserii Adama Biernackiego odbędzie się w sobotę 18 marca.