KULTURA
Kino po przejściach
Przetrwało wojnę, czasy przemian politycznych, poradziło sobie z konkurencją. Funkcjonowało pod różnymi nazwami, przechodziło z rąk do rąk. Kino „Moskwa”, bo o nim mowa, bawi i uczy już od 90 lat. Będzie obchodzić jubileusz pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia.
Wszystko zaczęło się ponad sto lat temu, gdy Max Ellenzweig, szanowany mieszkaniec Kielc pochodzenia żydowskiego, założył w 1909 roku na rogu ulicy Sienkiewicza i Małej kino „Phenomen”.
„Palace” bezkonkurencyjny
Mieściło się ono na piętrze istniejącej do dziś kamienicy Teodora Kłodawskiego. Dwa lata później kielecki przedsiębiorca przeniósł swój interes kilkadziesiąt metrów dalej – w miejsce, gdzie dziś znajduje się dom handlowy „Puchatek”. Następnie Ellenzweig wybudował przy ulicy Staszica 5 nową siedzibę dla swego kinematografu. Wielkie otwarcie bardzo nowoczesnego jak na tamte czasy kina pod nazwą „Palace” odbyło się 25 grudnia 1926 roku.
- Właściwie przed wojną to było najważniejsze, najnowocześniejsze i największe kino w mieście, bardzo chętnie odwiedzane. To tam zadebiutował w Kielcach pierwszy film dźwiękowy – mówi dr Monika Bator, wykładowca Uniwersytetu Jana Kochanowskiego i badacz kina w regionie. Palmę pierwszeństwa odebrało temu miejscu dopiero kino powstałe w 1937 roku w obecnym Wojewódzkim Domu Kultury.
„Bałtyk” zaprasza
Burzliwe czasy przynosiły zmiany również w tym położonym dwa kroki od deptaku kieleckim kinie. - Podczas wojny instytucja wyświetlała filmy tylko dla niemieckich żołnierzy, a jej nazwę zmieniono na „Hamburg”. Natomiast w drugiej połowie lat 40. ubiegłego wieku utworzone zostało w tym samym miejscu kino „Bałtyk”, które funkcjonowało mniej więcej do 1956 roku – wyjaśnia Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc.
Stare zdjęcia i pocztówki sugerują, że budynek przy ulicy Staszica przebudowany został na początku lat 60. Wtedy zniknął między innymi balkon w części frontowej, a dobudowane zostały schody z wejściem i daszek od strony skweru. W odnowionym w jak na tamte czasy nowoczesnym stylu budynku kino „Moskwa” kontynuowało działalność. Instytucja do dziś organizuje seanse filmów zarówno komercyjnych jak i artystycznych. W 2006 roku kielecką „Moskwę” wydzierżawili Wanda Zychowicz i Andrzej Adamczyk.
- Myślę, że lokalna społeczność potrzebuje takiego miejsca i dzięki temu ono istnieje. Osiem lat temu przeżywaliśmy trudny okres, groziło nam zamknięcie. Jednak wspólnymi siłami uratowaliśmy „Moskwę” – mówi Aleksandra Wójcik, pracownik kina.
Misja „Moskwa”
Przy ulicy Staszica doskonale odnajdują się amatorzy filmu niszowego jak i miłośnicy wielkich hitów srebrnego ekranu. To miejsce, gdzie widz wyrabia w sobie nawyk obcowania z kulturą.
- „Moskwa” próbuje być kinem środka. Z jednej strony przyciąga publiczność masową, a z drugiej dba o artystyczną stronę repertuaru – ocenia dr Monika Bator. - Gdybyśmy nie czuli, że wypełniamy jakąś misję, to kino byłoby już dawno zamknięte. Osoby, które chciałyby szybko się dorobić, zrezygnowałyby z tego typu działalności. Tu nie da się zarobić szybko i łatwo. Kinu trzeba poświęcić siebie, swój czas i stworzyć jego klimat – uważa Aleksandra Wójcik.
A tak naprawdę to „Moskwa” w tym roku obchodzi… potrójny jubileusz. Mija bowiem 90 lat od rozpoczęcia działalności kina przy ulicy Staszica, 60 lat od chwili nadania temu miejscu współczesnej nazwy i dekada od momentu, gdy placówka powróciła w kieleckie ręce.
Dariusz Skrzyniarz