KOŚCIÓŁ
Słowo jest siłą miłości
Rozmowa z księdzem biskupem Marianem Florczykiem, biskupem pomocniczym diecezji kieleckiej.
– W swoim życiu wypowiadamy miliardy słów, które niosą różne znaczenie. Zastanówmy się więc nad tym, czym jest słowo, i nad jego wartością.
– Słowo to narzędzie w komunikacji z drugim człowiekiem. W świecie przyrody i zwierząt komunikacja odbywa się za pomocą głosu. Głos człowieka może wyrażać emocje: gniew, strach, radość. Krzyk, pisk to przecież też głos, tyle że nieartykułowany. Jednak oprócz głosu człowiek wydobywa z siebie słowo, które wyróżnia go ze świata przyrody. „Czym jest głos bez słowa? Jest pustym dźwiękiem (…). Głos bez słowa dźwięczy w uchu, ale sercu nie przynosi pożytku”, powiedział święty Augustyn. Słowa zaś tworzą mowę. Słowo to treść. Jest ono opisem świata zewnętrznego i stanu wewnętrznego. Po łacinie oratio to mowa, wypowiedź, komunikat. Człowiek wyrażając się słowami wchodzi w relację z drugim człowiekiem i czyni ją piękną. Od jakości słowa wypowiadanego do drugiego człowieka zależy jakość naszych relacji. Widać zatem, jak ważna jest dbałość o to, co i jak wypowiadamy.
– Gdzie rodzi się słowo?
– Święty Augustyn, mistrz słowa, powiedział: „Słowo rodzi się we wnętrzu, w myśli człowieka”. Myśl zrodzona w człowieku objawia się na zewnątrz. Kanałem, przez który przechodzi myśl, jest serce człowieka. Zatem słowo to obraz wnętrza człowieka, obraz jego serca i myśli. Pogląd świętego Augustyna zrodził się z refleksji nad świętym Janem Chrzcicielem. Biskup Hippony porównywał świętego Jana i Jezusa. Jan Chrzciciel był jako „głos wołającego na pustyni” (Łk 3,4), a Jezus jako „Słowo, które stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Jezus jest Słowem wszechmogącego i wiecznego Boga. Słowem posługuje się sam Bóg. Biblia to spisane Słowo Boga, będące rozmową Boga z człowiekiem. Myśl Stwórcy i Jego Słowo uzewnętrznił Jezus Chrystus, który z miłującego serca Boskiego wypowiadał słowa zbawienia, miłości, przyjaźni, troski o człowieka.
– Spójrzmy teraz na literaturę.
– Myśl świętego Augustyna uzupełniłbym słowami Juliusza Słowackiego z utworu „Beniowski”: Chodzi mi o to, aby język giętki / Powiedział wszystko, co pomyśli głowa: /A czasem był jak piorun jasny, prędki, / A czasem smutny jako pieśń stepowa, / A czasem jako skarga nimfy miętki, / A czasem piękny jak aniołów mowa... Poeta odsyła nas do głowy, a więc do myśli. Do tego, co rodzi rozum, a co potem uzewnętrznia się w wypowiadanych słowach. Łącząc to, co powiedzieli święty Augustyn i Słowacki, moglibyśmy stwierdzić, że słowo jest obrazem głowy i serca. Cyprian Kamil Norwid, poeta i wirtuoz słowa poetyckiego, w wystąpieniu zatytułowanym „Rzecz o wolności słowa” z 13 maja 1869 roku zawarł piękną refleksję: „Słowa człowiek nie wywiódł z siebie sam, ale słowo było z człowieka wywołane przez dwie przyczyny: sumienie i harmonię praw stworzenia”. Człowiek to, co pomyśli, wywołuje na zewnątrz, poprzez sumienie. Słowo jest więc obrazem myśli, rozumu, serca oraz sumienia człowieka. Cyprian Kamil Norwid daje ciekawą interpretację, że od epoki chrześcijańskiej słowo stało się siłą. Ono nabrało innego wymiaru, bo chrześcijaństwo kształtuje myśl ludzką, sumienie, serce, dlatego słowo stało się siłą. Siłą miłości, prawdy, piękna i odpowiedzialności za życie własne i drugiego człowieka. Wypowiadane słowo świadczy więc o człowieku, o jego głowie, rozumie, sercu i sumieniu. Mądra myśl i miłujące serce są przyczyną słowa miłości. A takie słowo ma właściwą moc i treść.
– Widząc wielką wartość słowa, powinniśmy dostrzec także odpowiedzialność za jego wypowiadanie.
– Do głębokiej refleksji nad jakością wypowiadanych słów skłania nas to, co powiedział Jezus: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12,36-37). Natomiast Norwid we wspominanym referacie podkreśla: „Słowo raz rzeczone ma niepowrotność swoją”. To znaczy, że słowo wypowiedziane już nie wróci, już się go nie wymaże. Można poprawić słowo napisane, ale nigdy wypowiedziane. To wszystko nakłada na każdego wypowiadającego słowa odpowiedzialność. Słowo bowiem świadczy o naszym myśleniu, czyli o głowie, o sercu i sumieniu. Niestety, słowo wypowiadane na ulicy, w mediach, a często i w domach przeraża swą wulgarnością i nienawiścią. Przeraża, jeśli matka idąc z dzieckiem, rozmawia przez telefon i używa wulgaryzmów. Przeraża, jeśli chłopak idąc z dziewczyną bez przerwy klnie. Przeraża w ustach dziecka, młodego i starszego człowieka. Niestety, staliśmy się społeczeństwem, które nadużywa wulgaryzmów. Dawniej mówiono, że ktoś „klnie jak szewc”, bo ten, robiąc buty, uderzał się młotkiem w palce i wówczas pod wpływem bólu zdarzało mu się zakląć. Mówiono też, że ktoś klnie jak na budowie. Przeklinano, ale istniała pewna wrażliwość i wstyd. Wstydem wielkim było użycie wulgaryzmu przy dzieciach czy nawet dziewczynie. Gdy się komuś to zdarzyło, z wypiekami na twarzy przepraszał. Jakie mamy teraz usprawiedliwienie dla permanentnego nadużywania wulgaryzmów? W innych krajach nie słyszymy na ulicy takiej brzydoty mowy, jak u nas. Brakuje nam słów wdzięczności: proszę, przepraszam, dziękuję. Potrzebna nam jest poważna refleksja nad słowem. Nad tym, jakie dajemy świadectwo o sobie. Nad tym, że słowa już nie traktujemy jako grzechu. Tymczasem święty Jakub pisał o języku, że „za jego pomocą wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” (Jk 3,9-10).
– W przestrzeni publicznej istnieje też problem słowa pełnego nienawiści, z angielskiego nazywanego hejtem.
– To jest przerażające. Zastanawia mnie, jakie serce, myślenie, głowę i sumienie mają ci, co je artykułują? Trzeba być naprawdę człowiekiem o przewrotnym sercu, nieuporządkowanej myśli, wyzutym z sumienia, aby tak ranić innych, być tak nieodpowiedzialnym za słowo. To jest problem społeczny. Czasem niektórzy się obnoszą z tym, że komuś dołożyli, coś napisali. Zastanawiam się wtedy, jakie świadectwo dają o sobie? Słysząc te nienawistne komentarze, można powiedzieć, że ich autorzy są na poziomie wydawania głosu. Nie dojrzeli do komunikacji na poziomie człowieka jako osoby. Tutaj powstaje pytanie o głowę, serce, sumienie, odpowiedzialność. Istniało kiedyś pojęcie „słowo honoru”. Czy jest ono dziś? Nie ma go, bo nie szanujemy wypowiadanego słowa, a przez to nie szanujemy siebie. Nie szanując siebie, nie szanujemy też innych. Słowo honoru uzewnętrzniało wartość człowieka, jego postawę i szacunek wobec drugiego. Mówiło się dawniej: „Jak cię widzą, tak cię piszą”. Dziś warto powiedzieć: „Jak cię słyszą, tak cię piszą”. Ktoś może być elegancko ubrany, ale co z tego, skoro jego słowo będzie pełne jadu, nienawiści, wulgaryzmów. I odwrotnie: ktoś ubogo ubrany będzie się wyrażał uprzejmie i mądrze. Dlatego myślę, że powinniśmy zwracać uwagę na jakość wypowiadanych słów. Chodzi też o dobro dzieci. Dawniej, kiedy przy dzieciach używano wulgaryzmów, ktoś reagował. Teraz już nie. Przywróćmy naszym słowom piękno w szkołach, na ulicy, w mediach.
– Słowo musi więc budować człowieka i nieść nadzieję…
– Oczywiście. Ewangelista Jan napisał, że Słowo było na początku i „Bogiem było Słowo” (J 1,1). Bóg, stwarzając świat, wypowiedział słowo: „Niechaj się stanie” (Rdz 1,3). Słowo Boga urzeczywistnia się w Jezusie. On jest Słowem najgłębszego dialogu Boga z człowiekiem, niezwykłej miłości, która przytula, przygarnia, niesie nadzieję. Najpiękniejszy dialog istnieje wtedy, kiedy jest miłość, bo ona angażuje całego człowieka, jego emocje, gesty, umysł, serce, sumienie. Miłość to pełny dialog z Bogiem i drugim człowiekiem. Skąd to czerpać? Sięgnijmy do źródła. Do Jezusa Chrystusa, do Jego Ewangelii. Niech ona kształtuje naszą myśl, serce, sumienie. Wtedy będziemy innymi ludźmi, będziemy osobami pięknego słowa, a to słowo będzie obrazem naszego piękna wewnętrznego. Diabeł niesie słowa nienawiści, które ranią, obrażają, zabijają i burzą wnętrze człowieka. Bóg jest Słowem miłości, które staje się natchnieniem dla każdego, kto kształtuje swoją myśl, serce, sumienie, według Niego.
– Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat