KOŚCIÓŁ
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Wspomnienie świętego Maksymiliana Marii Kolbego
W parafii pod wezwaniem świętego Maksymiliana Marii Kolbego odbyła się uroczystość odpustowa (14 sierpnia), której przewodniczył i wygłosił Słowo Boże Biskup Kielecki Jan Piotrowski.
Podczas apelu w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau w 1941 roku, Maksymilian Maria Kolbe dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za skazanego współwięźnia Franciszka Gajowniczka , który był w grupie dziesięciu skazanych na śmierć, za ucieczkę z obozu jednego z więźniów. Apel prowadził kierownik obozu Karl Fritzsch.
- Kiedy Maksymilian Maria Kolbe stanął wraz z innymi więźniami na placu apelowym niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. W oczach Niemców nie był człowiekiem, tylko nic nieznaczącym numerem obozowym. Jednak ofiarował on dobrowolnie swoje życie dla nieznanego sobie dotąd więźnia Franciszka Gajowniczka, męża i ojca. Nie umarł jako numer obozowy, ale jako człowiek, w myśl ewangelicznej prawdy, iż nie ma większej miłości od tej jak oddanie swojego życia za swoich przyjaciół -zaznacza biskup Jan Piotrowski.
W swojej homilii biskup podkreślał bezwzględność z jaką komendant obozu, Karl Fritzsch, traktował więźniów. W lipcu 1941 roku po ucieczce jednego z więźniów skazał dziesięć osób na śmierć głodową. Choć ojca Maksymiliana nie było w tej grupie dobrowolnie ofiarował on swoje życie.
- W tym jest tajemnica wzrastania w świętości ojca Maksymiliana Marii Kolbego, który swoją życiową mądrość wiązał z Bożym planem miłosierdzia i miłości. Przez lata kapłańskiego życia dojrzewała w nim prawda, że z jednej strony wysiłek człowieka, z drugiej zaś łaska Boża rodzą codzienną świętość. Kto zatem wierzy otrzymuje potrzebną siłę, aby móc zaufać Bogu i pozwolić Mu działać w swoim życiu-zaznacza.
Maksymilian Maria Kolbe był człowiekiem sprawiedliwym, któremu życie nie oszczędzało trudu i bolesnych doświadczeń.
- Jako bystry obserwator współczesnej sobie rzeczywistości widział wrogość świata do Kościoła Chrystusowego, a ruchy masońskie w tym czasie nie próżnowały. Po latach od jego śmierci w jego usta możemy włożyć słowa świętego Jana apostoła „nie dziwcie się bracia i siostry, że świat was nienawidzi”. Współcześnie ta nienawiść ma różne oblicza, ale nigdy nie wydaje dobrych plonów, ponieważ każdy kto nienawidzi swojego brata i siostry jest zabójcą - mówi biskup Jan Piotrowski.
- Na placu apelowym, w przysłowiowym piekle na ziemi, jakim był niemiecki obóz koncentracyjny, ku zdumieniu wielu miłość pokonała nienawiść. Zwyciężyła prawda, że człowiek nie jet numerem, a ss-mańska pycha została zmuszona do dialogu z katolickim kapłanem. Nikt wcześniej nie ośmielił się otworzyć przed nim ust, uczynił to tylko święty Maksymilian Maria Kolbe - podsumowuje.