KOŚCIÓŁ
Nasączona krwią Zbawienia
Sudarion z Oviedo to kolejna, jedna z najważniejszych, ale jednocześnie najbardziej pasjonujących relikwii chrześcijaństwa. Nic dziwnego, skoro dotykała ona zakrwawionej twarzy naszego Zbawiciela.
„Nadszedł potem także Szymon Piotr(…). Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” – tak św. Jan Ewangelista opisuje wejście św. Piotra do Grobu Bożego po Zmartwychwstaniu Chrystusa. Podobną relację opisuje także żyjący w pierwszej połowie V wieku Nonnos z Panapolis.
Od pustego grobu do Oviedo
Co stało się z ową chustą? Od prawie trzynastu wieków wierni oddają jej cześć w hiszpańskim Oviedo. Zanim tam jednak trafił – Sudarion musiał przebyć długą drogę. Jego pierwszym właścicielem miał być św. Piotr, jednak losy płótna w pierwszych wiekach okryte są mgłą tajemnicy. Wiemy, że w 614 roku z powodu najazdu perskiego króla Chosrowa II Parwiza na Jerozolimę, wyznawcy Chrystusa wywieźli relikwię na Półwysep Iberyjski, gdzie pozostała do dziś. Najpierw trafiła do Kartageny, aby potem znaleźć się w Sewilli i Toledo. W tej ostatniej miejscowości napotkało Sudarion zagrożenie ze strony muzułmanów. Cenne relikwie schowano wówczas do skrzyni i zakopano obok góry Monsacro w Asturii. Po 50 latach, w 761 roku cenne dla chrześcijan skarby wykopano, a katedra w Oviedo wzbogaciła się o jedną z najważniejszych relikwii na świecie.
Mimo tego, że pielgrzymka chusty dobiegła końca, to jednak jej historia obfitowała w dalsze, równie ciekawe wydarzenia. Przez wieki była ona otaczana kultem, jako przedmiot, który miał towarzyszyć męce i zmartwychwstaniu Chrystusa. O ogromnym szacunku do niej świadczy fakt, że bardzo rzadko otwierano skrzynię, w której się znajdowała. Później zdecydowano, że wierni będą mogli zobaczyć Sudarion trzy razy w roku: 14 września – w święto Podwyższenia Krzyża, 21 września – w dniu liturgicznego wspomnienia św. Mateusza Apostoła i w Wielki Piątek. Chusta cudem przetrwała także wybuch, który spowodowali hiszpańscy komuniści.
Autentyczna!
Długotrwałe, precyzyjne i skrupulatne badania potwierdziły autentyczność relikwii. Naukowcy – specjaliści z zakresu kryminalistyki, hematologii, palinologii, matematyki, a nawet informatyki przyznali rację tradycji i dlatego z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że chusta okrywała twarz Jezusa Chrystusa – nie tylko w grobie, ale jeszcze gdy wisiał na krzyżu. Eksperci ustalili, że w Oviedo znajduje się lniane płótno o wymiarach 85,5 na 52,6 centymetra. Na jego powierzchni znajdujemy dwa rodzaje plam krwi. Pierwszy to krew z okolicy ust i nosa, drugi – krew z ran kłutych, który mógł pochodzić ze zranień koroną cierniową. Okazało się także, że grupa krwi z Sudarionu odpowiada tej z Całunu Turyńskiego. Analizy wykazały także zbieżność ran na obu płótnach. Ponadto, badania pyłków roślin znajdujących się na chuście potwierdziły, że 99 procent z nich pochodziła z obszaru śródziemnomorskiego. Wśród pyłków znaleziono także te, pochodzące od roślin występujących wyłącznie na terenie Palestyny. Wspólnie znajdują się jedynie 20 kilometrów od Jerozolimy i kwitną na wiosnę, czyli w okresie, w którym ukrzyżowany został Jezus Chrystus. Ekspertyzy wykazały także, że materiał owijał głowę dorosłego mężczyzny, noszącego brodę, wąsy i długie związane z tyłu włosy. Jedynie datowanie izotopu węgla C-14 kwestionowało autentyczność chusty, jednak zdaniem wielu badaczy, metoda ta bywa zawodna.
Wszystko wskazuje więc na to, że mamy do czynienia z kolejnym przedmiotem związanym z Jezusem.
(Korzystałem z książki „Świadkowie tajemnicy” G. Górny i Janusz Rosikoń)