KOŚCIÓŁ
Ksiądz Władysław Sowa: Ksiądz Jerzy Popiełuszko był moim kolegą z wojska
Rozmowa z ks. doktorem Władysławem Sową, wieloletnim rektorem i wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach.
W jednostce wojskowej w Bartoszycach, gdzie służbę wojskową odbywali klerycy - żołnierze, zetknął się ksiądz z księdzem Jerzym Popiełuszką. Jakie wspomnienia pozostały?
Ksiądz Popiełuszko obecnie jest znany z tego imienia Jerzy. Ale wtedy nosił imię Alfons. Zwracaliśmy się do niego Alek. Zapytałem kiedyś jego mamę, skąd to imię? Otóż, kiedy pani Popiełuszkowa spodziewała się dziecka, w tajemniczych okolicznościach zginął jej brat. Wtedy z mężem postanowili, że jeśli urodzi się chłopiec otrzyma imię Alfons, po jej bracie. Później zasugerowano mu zmianę imienia, ponieważ w języku polskim kojarzy się ono pejoratywnie. Zastanawialiśmy się dlaczego wybrał imię Jerzy. Być może zainspirowała go postać świętego Jerzego, który walczył ze smokiem?
Jak wyglądała służba wojskowa z księdzem Jerzym?
Byłem z nim w tej samej kompanii. Jego salę od mojej dzieliła tylko umywalnia. Spotykaliśmy się codzienne w czasie zajęć, zbiórek, apeli. On był kolegą, który zwrócił na siebie uwagę. Był średniego wzrostu, ale miał bardzo zdecydowany charakter. Upominał się o możliwość głośnej modlitwy. Na palcu nosił różaniec w kształcie pierścionka. Dziś są one bardzo popularne, ale wtedy dopiero były wprowadzane. Dowódcy chcieli, aby zdjął ten różaniec, on się na to nie godził. Był więc karany ZOK-iem, byli zakazem opuszczania koszar. Była to dość dotkliwa kara, ponieważ kilka razy dziennie, w pełnym rynsztunku, trzeba było meldować się u oficera dyżurnego, który zawsze coś znalazł, nawet z czystej złośliwości. Razem na ten ZOK biegaliśmy. Ksiądz Jerzy miał trzy razy po dziewięć dni, bo taka była najwyższa kara, a ja miałem dwa razy po dziewięć dni.
U księdza Jerzego nigdy nie zauważyłem chęci odwetu czy zemsty. To było widoczne także podczas jego publicznej działalności. Zawsze kierował się dewizą świętego Pawła: zło dobrem zwyciężaj. Chciał, aby wszystko łagodzić dobrocią.
Była to więc taka łagodna siła...
Tak. Nie był jakimś mocarzem, ale biła od niego siła. Tak go właśnie zapamiętałem. W latach 1977 - 83 studiowałem w Rzymie i Austrii, nie było mnie w Polsce, więc późniejszą działalność księdza Jerzego znam tylko z przekazów.
Dnia 19 października 1984 roku funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa porwali i zamordowali księdza Jerzego Popiełuszkę. Jak przeżyliście tę śmierć?
To był szok, że coś takiego mogło się stać. Ale jak uczy doświadczenie, śmierć męczenników jest zasiewem chrześcijan, więc skutki jego męczeńskiej śmierci były takie, że wielu ludzi nawracało się, ugruntowało się w wierze i zostawało przy Panu Bogu.
Jak przyjęliście jego wyniesienie na ołtarze?
Z wielką radością. Dla mnie jest wielkim darem Pana Boga, że przez dwa lata służby wojskowej mogłem być blisko późniejszego błogosławionego. Razem z kolegami z wojska byliśmy na mszy świętej beatyfikacyjnej i przeżywaliśmy ją w duchu wiary.
Jak to jest znać błogosławionego i męczennika?
Jest to bardzo zobowiązujące, bo zawsze się porównuję, jak daleko mi jeszcze do niego. Jego odważna postawa, wierność Panu Bogu, aż do oddania życia za przekonania wypływające z wiary chrześcijańskiej, budzi podziw. Jest to mobilizujące, aby starać się być coraz lepszym. Towarzyszy mi nieustanna modlitwa do - można poufale powiedzieć - kolegi z wojska, aby wspierał. Dodam, że jeden z naszych kolegów z wojska, za wstawiennictwem księdza Jerzego, został cudownie uzdrowiony z glejaka, złośliwego raka mózgu. Dziś daje o tym świadectwo.
Czego uczy nas dzisiaj postawa błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki?
Przede wszystkim wierności tym zasadom, które człowiek wyznaje. Wierności Panu Bogu, Kościołowi, nauce katolickiej Kościoła. Uczy nas odwagi, aby nie bać się głosić swoich poglądów, co też spotyka się z szykanami ze strony różnych środowisk. Jednocześnie uczy, aby nie kierować się nienawiścią, zemstą, odwetem, zło dobrem zwyciężać i przebaczać, ale dopominać się o wiarę, sprawiedliwość społeczną i prawdę.
Dziękuję za rozmowę.
Więcej w audycji: "Historia na fali" w czwartek 17 października, godz. 20 w Radiu eM Kielce.