KOŚCIÓŁ
Ks. dr Adam Wilczyński: Wolność to umiejętność wybierania dobra
Rozmowa z ks. doktorem Adamem Wilczyńskim, ojcem duchownym w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach
Pan Bóg stwarzając człowieka dał mu wolność. Czy nie był to zgubny dar wolności?
Obok rozumu jest to potężny dar. Bez wolności nie ma życia i tworzenia relacji również z Panem Bogiem. Jak pokazuje historia zbawienia, Bóg uczy wybierania dobra, ponieważ każdy wybór zła czyni z człowieka niewolnika. Kiedy człowiek wybiera zło, czyli nieposłuszeństwo Panu Bogu, staje się niewolnikiem grzechu.
Wolność daje nam również umiejętność kochania. Dlaczego?
Bez wolności bylibyśmy tylko automatami, czyli osobami, które wykonują czynności niezależne od nich. Pan Bóg nie chce takich istot. Nawet aniołowie dokonali wyboru na wieczność. W odniesieniu do człowieka jest tak samo. Pan Bóg dał człowiekowi wolność, aby wybierał dobro. Piękna w tym darze jest również możliwość nawrócenia, zrozumienia swojego błędu, wyrządzonej krzywdy i powrót do Miłości.
Jednak, może niektórym osobom trudno jest przyjąć tę prawdę, ale wybór piekła, potępienia, również może być realny. Oby się on nigdy nie dokonał, ale Pan Bóg szanuje wolność człowieka. Jeśli człowiek do końca zdecydowanie mówi Panu Bogu nie, to On zaakceptuje tę decyzję.
Czym różni się wolność od swawoli?
Jesteśmy stworzeniem, a więc nie mamy pełnej wolności i różne rzeczy nas ograniczają. Tak naprawdę mamy niewielką przestrzeń wyboru. Niewiele rzeczy od nas zależy. Niezależne od nas było to, kiedy się urodziliśmy, w jakiej rodzinie, jakie mamy zdolności, możliwości fizyczne. Wiele rzeczy nas ogranicza. Jednak człowiek ma pragnienie rozszerzania swej wolności, aż do momentu, że sam będzie decydował co może robić, kim być, nawet zaprzeczając swojej naturze.
Będziecie jako bogowie (zob. Rdz 3, 4-5), to diabelskie zapewnienie odnosi się do ludzkiej wolności.
Grzech pierworodny dotyczy tego, że ja chcę decydować jak ma wyglądać świat i moje życie. Człowiek zbuntował się przeciwko Bogu, nie zgodził się na to, kim jest. To niestety zawsze prowadzi do wielu nieszczęść i myślenia, że da się żyć bez Pana Boga, że ja będę decydował co jest dla mnie szczęściem, a co nie. Tutaj dochodzimy do tematu samowoli. Polega ona na tym, że nie respektuję prawa Bożego, ale sam chcę decydować co i jak będę robił nie biorąc odpowiedzialności za konsekwencje podejmowanych decyzji i wynikających z nich czynów.
Do czego więc prowadzi samowola w życiu społecznym i człowieka?
Do degradacji, zniszczenia jednostki i społeczeństwa. Jeśli człowiek nie podejmuje rozumnych decyzji, po rozpoznaniu tego, co jest dobre i piękne, to poddaje się tylko impulsom i instynktom. Owszem są ludzie, którzy uważają, że życie polega na tym, aby poddawać się pragnieniom i namiętnościom ze strony ciała. Jednak mamy jeszcze rozum. Dlatego jesteśmy w stanie powstrzymać namiętności i wybrać to, co jest autentycznym dobrem.
Jaka jest różnica między słowami świętego Augustyna: „Kochaj i rób co chcesz” i mottem pewnego celebryty: „Róbta, co chceta”?
W tym drugim nie ma tego kluczowego słowa: kochaj! Warunkiem jest miłość. Kochać to znaczy, chcieć autentycznego dobra drugiego człowieka. Jeśli robię co mi się podoba nie licząc się z drugim człowiekiem, z jego uczuciami, z jego wolnością, to doprowadzi to do wielkich krzywd.
Jan Paweł II mówił o trudnym darze wolności. Co się pod tym kryje?
Oprócz mojej, istnieje wolność drugiego człowieka. To daje wskazówkę dokąd sięga moja wolność. Nie mogę wchodzić z przemocą, z siłą w przestrzeń wolności bliźniego. Łacińskie słowo tolerare znaczy znosić, cierpieć z trudem. To znaczy jest mi trudno znosić drugiego człowieka, nie potrafię do końca go zrozumieć, ale znoszę go z cierpliwością. W drugą stronę jest tak samo. Ktoś może mieć określoną mentalność, sposób myślenia, ale to nie znaczy, że nie mogę wyrazić swojego zdania na dany temat. Na tym polega umiejętność życia społecznego, że ścierają się różne idee, ale trzeba umieć wybierać te, które prowadzą do budowania społeczeństwa i jednostki. Wolność wiąże się więc z odpowiedzialnością za siebie, bliźniego, Ojczyznę, Kościół.
Jak trzymać się woli Bożej, abyśmy nie zbłądzili na ścieżkach wolności?
Pierwszym drogowskazem jest prawo naturalne, uświadomienie sobie, kim jestem jako człowiek. Mamy rozum, wolną wolę, jesteśmy w stanie dokonywać wyborów i podejmować zadania, czego nie są w stanie robić zwierzęta. Rozpoznawanie woli Bożej dopełnia Słowo Boże, tam Pan Bóg mówi prawdę o życiu każdego z nas. Jeśli pójdziemy za Nim, to możemy mieć pewność, że nie pobłądzimy, ponieważ Pan Bóg nigdy człowieka nie oszukuje. To też umiejętność rozpoznawania znaków, siebie, relacji z innymi i tego, do czego one prowadzą. Pomaga nam w tym życie zgodne z Dekalogiem, przyjmowanie sakramentów, szczególnie pokuty i pojednania oraz Eucharystii, a także życie zgodne i ze swoim sumieniem. Bez tego niemożliwe jest rozpoznawanie woli Bożej. Dodam, że błędem jest prowadzenie grzesznego życia i przypisywanie go woli Bożej. Święty Paweł uczy nas, że dla świętego wszystko jest święte. Czyli ten kto ma święte myślenie, zawsze będzie wiedział jak postępować, a nawet jeśli źle wybierze, to powróci do Pana Boga. Wybierajmy więc dobro, a kiedy zdarzy nam się upadek korzystajmy z Bożego Miłosierdzia w sakramencie pokuty i pojednania.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat
Więcej w audycji „Tak Wierzę” we wtorek 13 października, godz. 20 w Radiu eM