KOŚCIÓŁ
Jak rozbijano Kościół? Sprawa biskupa Kaczmarka
Rozmowa z doktorem Tomaszem Domańskim, historykiem z kieleckiej delegatury IPN.
Od kilku lat zajmuje się pan sprawą ks. biskupa Czesława Kaczmarka, aresztowaniem, procesem i tym co się działo wokół jego osoby. Ostatnio dotarł pan do nowych faktów.
Zainteresowałem się sytuacją diecezji kieleckiej w latach 1957 – 1963, czyli od powrotu biskupa do Kielc po pokazowym procesie, aż do jego śmierci. Dotarłem do materiałów pokazujących zakulisowe rozgrywki prowadzone przez PZPR oraz Wydział III i IV Służby Bezpieczeństwa polegające na rozbijaniu jedności Kościoła katolickiego i prowadzeniu kampanii godzącej w dobre imię biskupa, którego władze, od 1959 r. nie uznawały na stanowisku ordynariusza kieleckiego.
Na czym to polegało?
Wśród duchowieństwa budowano wewnętrzną opozycję przeciwko biskupowi. Do tego celu wykorzystywano współpracujących z władzą księży „patriotów”. Wywierano presję na kapłanów, aby przybywali na specjalne narady, na których potępiano biskupa Kaczmarka. Z kolei SB prowadziła działania mniej oficjalne, czyli rozmowy profilaktyczno – ostrzegawcze. Na przykład w powiecie buskim w 1959 roku przeprowadzono ponad 20 rozmów z księżmi i nakłaniano ich, aby nie respektowali rozporządzeń biskupa Kaczmarka i nie odczytywali listów, jakie kierował do diecezjan. Funkcjonariusze SB w ówczesnych powiatach: kieleckim i buskim nachodzili księży dziekanów i wręcz zmuszali ich do pisania pism do proboszczów, aby nie odczytywali w kościołach żadnych listów biskupa Kaczmarka skierowanych do diecezjan. Chciano też zakazać odczytanie listu papieża Jana XXIII, który wsparł Biskupa Kieleckiego.
Jak zareagowali księża?
Działania władz na szczęście się nie powiodły. Jednak zastraszono księży. Z tych notatek SB wynikałoby, że dziekani niby się zgadzali na wysyłanie takowych pism do proboszczów zabraniających odczytania listów biskupa czy papieża. Ale jak wiemy z innych publikacji - np. księdza profesora Jana Śledzianowskiego - list papieski w obronie biskupa został odczytany we wszystkich kościołach diecezji kieleckiej. W innych przypadkach księża udzielali wymijających odpowiedzi lub żądali od funkcjonariuszy oficjalnych pism domagających się zakazu odczytania tego lub innego dokumentu. Na uwagę zasługuje spotkanie, które odbyło się w Powiatowej Radzie Narodowej w Kielcach w 1961 roku. Doszło tam do otwartego buntu księży wobec działań władzy. Z raportu SB wynika, że publicznie głos w obronie biskupa zabrali duchowni: ks. Stanisław Kudelski z parafii Makoszyn, ks. Franciszek Kudełko z Chęcin, ks. Julian Kowalik z Chlewic, ks. Jan Kurczab z Zagnańska, ks. Konstanty Tomal z Bodzentyna, ks. Szczepan Domagała z Piekoszowa.
Co ci księża mówili?
Przede wszystkim, że prawo kanoniczne zabrania im występować przeciwko swojemu ordynariuszowi. Na przykład ksiądz Tomal powiedział: „cóż to byłby za ksiądz, który by nie słuchał swojego biskupa? Gdym ja miał to zrobić, jeszcze dzisiaj zdjąłbym sutannę. Możecie mnie zdjąć ze stanowiska, a ja swojego biskupa słuchał będę”. Chcąc podzielić duchowieństwo, władze przeciwstawiały sobie biskupów Czesława Kaczmarka i Jana Jaroszewicza (aresztowanego razem z biskupem Kaczmarkiem, najpierw sufragana, a potem ordynariusza kieleckiego). Na przykład w Wydziale ds. Wyznań zachowało się sprawozdanie z 1959 roku, z którego wynika, że większość księży sprzeciwia się biskupowi Kaczmarkowi, a popiera biskupa Jaroszewicza. Takie były zakulisowe rozgrywki, które prowadziła bezpieka.
Jakie jeszcze inne działania podejmowały służby?
Obowiązkowo powoływano kleryków do wojska. Co było wymierzone w biskupa Kaczmarka. Jak z tej trudnej sytuacji wyszedł biskup? Otóż w kieleckiej katedrze odprawiane były msze święte pożegnalne kleryków, na których modlono się o ich szczęśliwy powrót, o wytrwanie w wierze. Biskup głosił patriotyczne kazania i wręczał im krzyże. Gromadziły się na nich rzesze wiernych. Oczywiście nie uszło to uwadze kieleckiej SB. Jeden z oficerów podpisany Z. Duda, który służbowo był na tej mszy raportował, że: „Kaczmarkowi się to udało”. Ponadto bezpieka prowadziła działania wymierzone w seminarium duchowne. Na przykład podrzucano klerykom niemoralne czasopisma. Uważano, że to zainteresuje ich życiem świeckim i zaniechają, jak pisano: „ślepego posłuszeństwa przełożonym”. Z dokumentów wiemy, że podrzucał je kleryk pozyskany na tajnego współpracownika SB o pseudonimie: „Stanisław”. Władze przeprowadziły także wizytację w seminarium, której celem była kontrola prowadzonych zajęć, publikacji, czasopism. Zachował się także raport z obserwacji uczelni z listopada 1962 roku, który wskazuje co do minuty co się działo wokół budynku. Na przykład o godz. 10 wszedł ksiądz X, o godz. 10.15 – wyszedł ksiądz Y, o godz. 10.34 przyszedł biskup, a o 10.45 weszło dwóch księży itd.
Jaki efekt przyniosły te działania?
Władze liczyły, że księża wypowiedzą posłuszeństwo biskupowi. Na szczęście to się nie udało, ale niestety zasiano ziarno wątpliwości i wprowadzono atmosferę plotek, pomówień, domysłów, nieufności. Do bezpośredniego ataku na biskupa wykorzystano ks. Leonarda Świderskiego, który podpisał się pod paszkwilem szkalującym dobre imię biskupa.
Powiedzmy jeszcze o propagandzie komunistycznej.
Proces biskupa był wydarzeniem bez precedensu, nawet na czasy stalinowskie. Odbywał się więc przy tumulcie propagandowym. Wydział Propagandy KC PZPR wysłał specjalne instrukcje redakcjom, jak mają relacjonować przedstawiając proces jako „antypaństwowego i antyludowego ośrodka na czele, którego stał biskup Kaczmarek”. Mówiono o „zdrajcach i szpiegach w sutannach”. W trakcie procesu zamieszczano obszerne relacje z mów prokuratora, charakteryzowano poszczególne zarzuty ukazując, że biskup jest winny. Okraszano to „odpowiednimi” tytułami o „pupilku Watykanu”, czy o tym, że biskup Kaczmarek działał na rozkaz waszyngtońsko – watykańskich mocodawców. Jednym z mediów, które w takim stylu relacjonowały proces biskupa, był dziennik „Słowo ludu” organ KW PZPR w Kielcach. Na przykład na łamach tego pisma zarzuty wobec biskupa komentowali przedstawiciele różnych grup społecznych: robotników, inteligencji pracującej, a nawet tzw. „księży patriotów”, którzy jednym chórem potępiali biskupa. To miało dać efekt, że całe społeczeństwo jest przeciwko biskupowi. Nie dopuszczano głosów broniących biskupa. Przez ówczesne media, biskup został osądzony zanim rozpoczął się proces sądowy. Pomimo tak szerokiej propagandy władzom nie udało się przekonać społeczeństwa. Znaczna część społeczeństwa uważała, że biskup jest niewinny, a proces i zarzuty wobec niego są sfałszowane.
Mija 66 rocznica aresztowania ks. biskupa Czesław Kaczmarka. Dlaczego powinniśmy o nim pamiętać?
Jego posługa w Kielcach przypadła na niezwykle trudne czasy okupacji niemieckiej i komunizmu. Był zdecydowanym przeciwnikiem systemu komunistycznego, bo wiedział jakie niesie zagrożenie dla serc i umysłów ludzkich. Wypowiadał się przeciwko działaniom, które władze podejmowały w celu podważenia autorytetu Kościoła katolickiego i próbie rozbijania jedności przez „księży patriotów”. W historiografii przez profesora Antoniego Dudka został nazwany, jako „niepokorny z Kielc”, czyli ten, który nie ugiął się przed naporem władzy komunistycznej mimo tego, że został aresztowany, skazany w pokazowym procesie, odarty z godności osobistej. Po procesie i wyjściu z więzienia nadal domagał się poszanowania praw narodu i Kościoła. Do końca był wierny wierze katolickiej i wyznawanym wartościom: wolności, godności, poszanowania praw człowieka oraz swobody wyznania religijnego. Po 1989 roku ks. biskup Czesław Kaczmarek został oczyszczony z zarzutów i zrehabilitowany. Ideały, które głosił są nieustannie aktualne. Czas pokazał, że prawda była po jego stronie.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat