Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Cystersi: Chcemy zachować światło Ewangelii

piątek, 13 listopada 2020 11:13 / Autor: Katarzyna Bernat
Cystersi: Chcemy zachować światło Ewangelii
Na zdjęciu: o. Jan Strumiłowski i o. Bruno Paterewicz
Cystersi: Chcemy zachować światło Ewangelii
Na zdjęciu: o. Jan Strumiłowski i o. Bruno Paterewicz
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Rozmowa z ojcem Bruno Paterewiczem, przeorem klasztoru ojców cystersów w Jędrzejowie i ojcem profesorem Janem Strumiłowskim, cystersem.

Mija 880 lat utworzenia klasztoru ojców cystersów w Jędrzejowie. Jakie były początki?

O. Jan Strumiłowski: Cystersi przybyli do Jędrzejowa z Morimond we Francji. W XII wieku jeszcze nie było Jędrzejowa, był tylko mały kościołek w Brzeźnicy, który został przekazany cystersom. Wokół niego powstały zabudowania klasztorne. Cystersi zaczęli oddziaływać na cały region. Ducha chrześcijańskiego przekazywaliśmy przez kulturę i budowanie chrześcijańskiego świata, który mówi nam o Bogu każdym swoim elementem.

Najstarsze zakony to benedyktyni na Św. Krzyżu i cystersi w Wąchocku i Jędrzejowie. Co zawdzięczamy cystersom?

O. Bruno Paterewicz: Cystersi nieśli Chrystusa i Ewangelię. To zakon, który był mocno związany z uprawą roli i hodowlą zwierząt. Cystersi w Wąchocku zapoczątkowali Staropolski Okręg Przemysłowy. Mieli pierwsze przywileje na wydobywanie surowców i kruszców z ziemi. Grupa mnichów była nawet górnikami. W Jędrzejowie cystersi kojarzą się z kulturą agrarną, rolnictwem i architekturą.

J.S.: Kiedy nasz zakon powstawał społeczeństwo miało charakter christianitas, czyli było spójne i podporządkowane duchowi ewangelicznemu. Na przykład uprawa roli w naszym klasztorze była inspirowana wątkami biblijnymi. Na początku był rajski ogród, a skutek grzechu pierworodnego ziemia zaczęła rodzić Adamowi chwasty. Cystersi celowo wybierali miejsca, gdzie była trudna uprawa. Idea była taka, że my ludzie Boga wkraczamy na tę ziemię i będziemy ją przekształcali w rajski ogród. Tu nie chodziło o to, żeby uprawiać ziemię, aby nam się lepiej żyło, ale o to, aby ci ludzie, którzy żyją pośród nas widzieli, że tam gdzie ludzie Boga przychodzą, tam wszystko nabiera nowego ładu i blasku. Stąd ta działalność była spójna, nie oderwana od tego, czym żyliśmy w sercu.

Z cystersami w Jędrzejowie związany jest bł. Wincenty Kadłubek, biskup, zakonnik i polski dziejopis. On swą kroniką wpłynął na naszą zbiorową wyobraźnię.

J.S.: Jego kronika to są fundamenty stojące u podstaw naszej państwowości i idei narodowej. To nie jest tylko i kronikarstwo, czyli zapis wydarzeń, ale Wincenty w początku naszego państwa chciał widzieć palec Boży. Kronika na kilka wieków stała się obowiązującym podręcznikiem uczącym Polaków patriotyzmu, który nie tylko był umiłowaniem ziemi i wspólnoty narodowej, ale był umiłowaniem wartości przyświecających powstaniu naszego państwa.

Co było takiego w Jędrzejowie, że ten właśnie klasztor na ostatnie lata życia wybrał ówczesny biskup krakowski Wincenty Kadłubek?

B.P.: Wincenty został wybrany na biskupa krakowskiego w 1208 roku i pełnił tę funkcję przez 10 lat. Jego osiedlenie się w Jędrzejowie nie było ucieczką przed trudami posługi biskupiej. Wincenty, który znał pisma św. Bernarda, prawdopodobnie poczuł się pociągnięty, aby w ostatnich latach życia jeszcze bardziej odpowiedzieć na to Boże zaproszenie do bliskości i bycia na wyłączność, czyli swojego rodzaju fuga mundi, którym cechuje się życie cysterskie. Porzucenie świata w imię tego, co naprawdę ważne.

        Z dokumentów wiemy, że biskup Wincenty długo prosił o możliwość zamieszkania w klasztorze w Jędrzejowie. W tamtych czasach była też pewna tendencja, że biskupi zrzekali się swoich biskupstw, aby podjąć pokorne życie w skromnym klasztorze, oddając się Panu Bogu.

Czym jest fuga mundi?

B.P.: Oznacza dosłownie porzucić świat. Ta cecha jest jedną z podstaw życia prawdziwie monastycznego. Nie sposób być niepodzielnym sercem przy Bogu, jeśli to wszystko, co dotyczy spraw światowych na nas oddziałuje. Stąd mnisi bardzo radykalnie decydowali się na zmianę życia. Często wiązało się to ze zmianą imienia, co w naszym klasztorze dalej jest praktykowane.

Cystersi byli w Jędrzejowie do połowy XIX wieku. Zaborca rosyjski skazał zakon na wymarcie. 

J.S.: Zaborca wiedział, że Kościół katolicki jest fundamentem polskiej tożsamości narodowej. Klasztory miały też majątek, który zaborca chciał skonfiskować. W 1819 roku car wydał ukaz o kasacie zakonu cystersów w Jędrzejowie. Zabroniono nam przyjmowania nowych powołań, czyli skazano na wymarcie.

B.P.: W XVIII wieku rozbudowo klasztor i kościół. Całe obecne piękno pochodzi właśnie z tego czasu, z maniery barokowej i z wielkiej rozbudowy, którą przeprowadził opat Wojciech Ziemnicki, upiększając wnętrza kościoła, klasztoru i otoczenia, czyniąc ogromne fundacje materialne. W momencie rozkwitu przyszła kasata.

Co się działo w tym czasie kiedy nie było cystersów w Jędrzejowie?

B.P.: W 1851 roku umarł ostatni cysters Wilhelm Ulawski. Potem w klasztorze pojawili się franciszkanie reformaci, którzy za pomoc powstańcom styczniowym zostali też przepędzeni przez zaborcę. Kościół został opieczętowany i nie sprawowano w nim kultu Bożego. W 1913 roku biskup kielecki Augustyn Łosiński w zabudowaniach klasztornych powołał parafię pod wezwaniem bł. Wincentego Kadłubka i przekazał ją w opiekę księżom diecezjalnym. W 1915 roku proboszczem został ks. Stanisław Marchewka. My cystersi zawdzięczamy mu bardzo wiele, zwłaszcza jeśli chodzi o szerzenie kultu bł. Wincentego. Ks. Marchewka chcąc zdobyć fundusze na ratowanie klasztoru i kościoła wydaje modlitewniki, książeczki, biografie, układa pieśni, szerzy kult błogosławionego. Prosi Stolicę Apostolską o przeniesienie odpustu z października na ostatnią niedzielę sierpnia i czyni z niego wydarzenie blisko tygodniowe. On jest proboszczem, który w 1945 roku przekazał nam parafię. Wróciliśmy do Jędrzejowa z klasztoru w Szczyrzycu, który nie uległ kasacie.

Jak dziś wygląda oddziaływanie cystersów na Jędrzejów i diecezję?

J.S.: Prowadzimy parafię staramy się, aby duszpasterstwo było naznaczone naszą duchowością. Głosimy Słowo Boże tak, jak robią to mnisi. Jest to dbanie o liturgię, ponieważ chcemy pokazać, że to jest misterium naszego Wielkiego i Umiłowanego Boga. Przez pieczołowitość, wzniosłość chcemy dać ludziom doświadczenie Boga. Mnisi szczególnie umiłowali liturgię i chcemy się tym dzielić, wracając na przykład do śpiewu chorału. Z inicjatywy ojca przeora założyliśmy Stowarzyszenie Vincentianum, które promuje kulturę chrześcijańską i stara się pielęgnować dziedzictwo przez wydarzenia, prelekcje, wykłady, które organizujemy.

B.P.: W kościele klasztornym decyzją Biskupa Kieleckiego zostało powołane Sanktuarium bł. Wincentego Kadłubka. Miejsce, gdzie spoczywają jego doczesne szczątki przyciąga coraz większe rzesze pielgrzymów. Dzieje się to wraz ze staraniem o kanonizację i popularyzację kultu. Bł. Wincenty powinien być patronem na ten czas, ponieważ uczył nas rozumienia tożsamości i patriotyzmu.

J.S.: Mnisi byli pomysłem Pana Boga, aby w czasach kryzysu nie tyle go zwalczyć ale, aby zachować dziedzictwo. Święty Benedykt udał się na pustynię i tam założył klasztor. Zachował w nim pierwotne źródło chrześcijaństwa, które kiedy kryzys zaczął mijać, mogło odnowić Europę. Światło chrześcijaństwa było przechowywane w klasztorach monastycznych, aby potem wyjść i przemienić świat. Dziś naszym zadaniem jest zachować wierność Bogu i Kościołowi we współczesnym świecie.

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat

Na zdjęciu od lewej: o. Jan Strumiłowski i o. Bruno Paterewicz

Więcej w audycji: "Tak wierzę" we wtorek 17 listopada, godz. 20 w Radiu eM Kielce.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO