Final 4 2023
Słowa przekuć w czyn. Barlinek Industria walczy o piękne zwieńczenie trudnego sezonu
Ten sezon w kieleckiej piłce ręcznej przyniósł olbrzymie emocje. Te największe dopiero przed nami. W sobotę o 18 podopieczni Tałanta Dujszebajewa zagrają o finał Ligi Mistrzów. Ich rywalem będzie Paris Saint-Germain.
Odejście głównego sponsora, rozpaczliwe poszukiwanie nowego, klub nad przepaścią, sprzedaż jednego z najlepszych zawodników, coraz mniejszy brak perspektyw na grę na wysokim poziomie, szczęśliwe odwrócenie sytuacji, awans do Final4, dramatyczny mecz o mistrzostwo Polski zakończony zwycięstwem, porażka w finale Pucharu Polski okupiona kontuzjami trzech zawodników. To scenariusz tego sezonu w skrócie. To, co najlepsze jest prze nami.
– Rozmawiałem o tym z żoną. Wszystko układa się jak scenariusz do filmu, gdzie wszystko od początku jest źle... a kończy się pięknie. Scenariusz jest dramatyczny, ale mamy nadzieję na dobre zakończenie – mówi Arkadiusz Moryto, prawoskrzydłowy kieleckiego zespołu.
Podobną drogą z wyłączeniem zamieszania związanego z pieniędzmi idzie Paris Saint-Germain. W ten klub przez lata wpompowano ogromne środki, ale nie dało to jeszcze zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Paradoksalnie, klub z Paryża zaczął najlepiej grać po odejściu Mikkela Hansena.
– Dochodziły do nas takie informacje i dużo się mówiło o tym, że Paryż w tym sezonie będzie słabszym zespołem. Po niefortunnym wypadku z Nikolą Karabaticiem, to już w ogóle. Myślę, że to właśnie scaliło naszą drużynę jeszcze bardziej, bo często jest tak, że jak nie ma tylu indywidualności, to ekipa staje się jednością i zaczynam to odczuwać na własnej skórze. Jeden za drugiego poszedłby w ogień. To jest klucz do sukcesu – wyjaśnia Kamil Syprzak, obrotowy PSG.
Reprezentant Polski notuje bardzo udane miesiące. Liderem drużyny z Paryża jest Luk Steins. W zatrzymaniu filigranowego środkowego tkwi recepta na sukces.
– Potrafią grać zespołowo. Mają różnorodnych zawodników. Szybki jest Steins, ale obok jest olbrzymi Kristopans, do tego Syprzak. To prawdziwa mieszanka, którą trudno zatrzymać. Mamy jednak swój zespół. Koncentrujemy się na nas. Jesteśmy w dobrym momencie. Mamy kilka problemów zdrowotnych, ale nie będziemy płakać. Jesteśmy po to, aby walczyć – wyjaśnia Alex Dujszebajew, kapitan „żółto-biało-niebieskich”.
W Final4 najważniejszą rolę odgrywa głowa. Kielczanie sporo przeszli, aby mówić o mocnej mentalności. Przez cały sezon sił do walki z różnymi przeciwnościami dodawała im pamięć o ubiegłorocznej, minimalnej porażce w finale z Barceloną. Większość graczy ma już kilka występów w Kolonii.
– Z turnieju na turniej zmieniało się wiele. W głowie jest więcej spokoju. Ekscytacja pojawi się dopiero przed samym spotkaniem. To nie byle jaki mecz. To półfinał Ligi Mistrzów. Do tego dochodzi większa pewność siebie. Mniej jest rozmyślania: co byłoby gdyby. Układamy sobie: jak to ma być, a nie jak może być. Na wiele rzeczy patrzymy pozytywnie – kwituje Arkadiusz Moryto.
Największą niewiadomą przed starciem z PSG jest obecność Arcioma Karalioka. Białorusin wyszedł na piątkowy trening, ale nie był w stanie pracować w pełnym zakresie. Kielczanie mogą liczyć jednak na olbrzymie wsparcie swoich fanów, którzy głośni byli już podczas ceremonii otwarcia. W sobotę i w niedzielę będzie ich jednak zdecydowanie więcej.
Final4 rozpocznie się o 15.15 meczem Barcelony z Magdeburgiem. Barlinek Industria Kielce i Paris Saint-Germain wybiegną na boisko o godz. 18.
PARTNEREM SERWISU SPECJALNEGO FINAL4 JEST 4ECO: