Armia Krajowa
Debata. Armia Krajowa i ludność cywilna podczas II wojny światowej: zaangażowanie w walkę, współpraca i wzajemna pomoc AK i ludności cywilnej.
Radio eM Kielce zaprasza do obejrzenia debaty "Armia Krajowa i ludność cywilna podczas II wojny światowej: zaangażowanie w walkę, współpraca i wzajemna pomoc AK i ludności cywilnej".
TRANSLACJA DEBATY
Katarzyna Bernat: Witam. Rozpoczynamy wyjątkową debatę pod tytułem „Wdzięczni Bohaterom - żołnierzom Armii Krajowej walczącym na Kielecczyźnie”. Gośćmi dzisiejszej debaty jest pani poseł Agata Wojtyszek, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Obrony Narodowej, pan doktor Marek Maciągowski, dyrektor Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach.
Są z nami również uczniowie i nauczyciele z Zespołu Szkół ponadpodstawowych imienia Stanisława Staszica w Stąporkowie, a także Pan Mateusz Kwiatek, członek zarządu okręgu Armii Krajowej Kielce, pełnomocnik koła 4 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej, Student historii z Uniwersytetu Wrocławskiego. Na dzisiejszą debatę zostali także zaproszeni przedstawiciele światowego związku żołnierzy Armii Krajowej okręg Kielce. Wiemy że oglądają nas online, ponieważ nasza debata jest transmitowana w wersji wideo na eM kielce.pl, a także na portalach społecznościowych. Dodam, również że debata realizowana jest w ramach projektu Ministerstwa Obrony Narodowej pod tytułem „Wdzięczni Bohaterom - żołnierzom Armii Krajowej w 80 rocznicę przemianowania Związku Walki Zbrojnej na Armię Krajową.
Nasuwa się nam pytanie dlaczego w ogóle upamiętniamy Armię Krajową? Dlaczego pamiętamy? Dlaczego jest ta sztafeta pokoleń? Co takiego jest w Armii Krajowej?
Marek Jończyk: Myślę że jest to absolutnie naturalne. Żaden kraj w czasie II Wojny Światowej nie zbudował tak wielkich struktur podziemnych, które były odpowiedzią na okupacje niemiecką oraz okupację sowiecką. Mówiąc o Armii Krajowej nie jest to żadne nadużycie. Oczywiście tutaj możemy snuć długą opowieść mówiąc o genezie Armii Krajowej, poczynając od służby zwycięstwu Polski. Przypomnę, że ona powstała jeszcze w broniącej się przed Niemcami Warszawie, 27 września 1939 roku. Następnie w listopadzie tego samego roku została przemianowana decyzją naczelnego wodza na Związek Walki Zbrojnej, a wreszcie 14 lutego 1942 roku na Armię Krajową. Była to w istocie armia, ponieważ mówimy o co najmniej 400 tysiącach zakonspirowanych, głównie młodych ludziach, strukturze niezwykle rozbudowanej, która nie tylko zajmowała się działalnością zbrojną, sabotażowo- dywersyjną ale przede wszystkim działalnością wywiadowczą, która jest do tej pory mało znana i bardzo niedoceniona, nie tylko w Polsce ale przede wszystkim za granicą. Także rozbudowane piony łączności, struktury organizacyjne, szkolenia, kwatermistrzostwa, propagandy, informacji , dezinformacji. Mówimy tutaj o pewnym fenomenie. Kończąc wypowiedź dodam, że była to tylko część, ponieważ mówiąc o Armii Krajowej mówimy o strukturach zbrojnych. Natomiast w konspiracji powstały rozbudowane struktury Polskiego Państwa Podziemnego z bardzo rozbudowanym i prężnie działającym pionem cywilnym.
Katarzyna Bernat: Armia krajowa oddziałuje na nasza narodową wyobraźnię, prawda?
Marek Maciągowski: Tak, dokładnie.
Katarzyna Bernat: Pani poseł jako wojewoda świętokrzyski wspiera edukacje patriotyczną młodzieży. Dlaczego można postawić za wzór Armię Krajową młodym ludziom?
Agata Wojtyszek: Przede wszystkim powinniśmy pamiętać, że my jako Polacy dochodziliśmy do tej Wolności bardzo długo. Żyjąc pod zaborami marzyliśmy o tym, żeby Polska wróciła na mapy .To się stało i ta wolność była naprawdę krótka, dlatego kiedy wybuchła II wojna światowa i już we wrześniu okazało się, że nasz kraj jest zajęty i przestaje istnieć, bardzo ważne było to, że podziemne państwo polskie zostało szybko utworzone i działało. My dziś nie możemy o tym zapominać. Musimy pamiętać o tym jak jak ta droga do niepodległości była trudna, i jak zarówno Polskie Państwo Podziemne, ale i właśnie w jej strukturach działająca Armia Krajowa to armia łącząca ludzi różnych opcji politycznych. To jest bardzo ważne, że ponad wszelkimi politycznymi podziałami zawsze te poglądy były różne, oni potrafili utrzymać tę rację stanu jaką była wtedy troska o uzyskanie niepodległości. Potrafili się zjednoczyć i razem pod sztandarami biało- czerwonej dążyć do tego, aby ta Niepodległości mogła zaistnieć.
Katarzyna Bernat: Po tym wstępie możemy również przejść do Kielecczyzny, ponieważ na ziemi Kieleckiej Armia Krajowa działała bardzo prężnie. To tutaj były oddziały partyzanckie, tutaj działali tacy legendarni dowódcy jak Jan Piwnik, pseudonim Ponury, czy Antoni Heda, pseudonim Szary. Między innymi dzisiaj chcemy powiedzieć o Antonim Hedzie, ps. Szary, ponieważ działał na terenie ziemi koneckiej. Szary również oddziałuje na naszą wyobraźnię, ponieważ brawurowo rozbił więzienie w Kielcach, o czym też wspomnimy. Powiedzmy dlaczego wspominamy Armię Krajową i tą walkę która miała miejsce tutaj, na Kielecczyźnie?
Marek Maciągowski: Myślę, że tu działalność Armii Krajowej jest tak silna dlatego, że w działalność konspiracyjną zaangażowało się wiele osób związanych rodzinnie z miejscem w którym mieszkali, w którym działali. Nie możemy zapominać, że Armia Krajowa to nie był twór narzucony, tworzony przez organizatorów z zewnątrz, ale były to struktury, które tworzyli ludzie, mieszkańcy naszych miast, wsi. Do dziś przecież żyją pokolenia tych ludzi, którzy się wtedy w walkę i w działalność konspiracyjną zaangażowali. Tych osób było bardzo wiele i każdy właściwie, gdyby rozejrzał się wśród swoich poprzedników znajdzie kogoś kto był związany z działalnością konspiracyjną. Armia Krajowa, co zostało wspomniane, była organizacją łączącą wiele różnych środowisk. Wobec tego nie była to organizacja tylko jednego środowiska. Była to organizacja która łączyła Polaków, różniących się na codzień miedzy sobą, politycznie , społecznie , środowiskowo. Znaleźli się w niej zarówno chłopi, jak i inteligenci, zarówno dawni żołnierze, jak i przeciwnicy przedwojennego wojska. Wszystkich połączyła ta jedna myśl, że musimy tak to państwo podziemne zabezpieczyć, musimy tak je chronić żeby w każdej chwili być gotowym do walki. Myślę, że ta pamięć wynika stąd, że tak wiele osób było zaangażowanych w bezpośrednie działania, nie mówię tylko o tym, co zostało podkreślone o działaniach zbrojnych, dlatego że mówiąc wielkim skrócie, nie powstała ona po to żeby walczyć ale po to żeby przygotować nas do walki, kiedy będzie możliwość walki z wrogiem i żeby ochronić Polskie Państwo Podziemne, które się budowało, dlatego że wszyscy historycy, ale również przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego podkreślali na początku, że siła Niemiec była tak olbrzymia, że każda działalność zbrojna bezpośrednia groziła olbrzymimi represjami i śmiercią . Najpierw trzeba było zbudować tą armię, ona musiała powstać, trzeba było ją zaopatrzyć i wyszkolić ludzi, zapewnić broń. To nie było tak, że to się odbyło natychmiast we wrześniu. We wrześniu powstały pierwsze struktury, ale potem ta organizacja trwała. Siłą czy skutecznością Armii Krajowej było to, że Polskie Państwo Podziemne na emigracji potrafiło zorganizować, wyszkolić, zaopatrzyć tak olbrzymią grupę ludzi gotowych do walki.
Katarzyna Bernat: Ta pamięć dzisiaj trwa. Również kultywowana przez młode pokolenie
Łukasz Maj: Dokładnie tak, ale myślę, że jakbyśmy rozpytali naszą młodzież czy u nich w rodzinie była jakaś historia związana z Partyzantką, na pewno wiele osób powiedziałoby, że tak. Edukacja patriotyczna zawsze była bliska Kuratorium Oświaty. Jako kuratorium wspieramy inicjatywy związane z patriotyzmem. Na naszej stronie prowadzonej jest zakładka „wydarzenia patriotyczne”, gdzie każda szkoła, placówka, która realizuje jakieś działanie patriotyczne może zgłosić swoje, które zostały tam opublikowane. Aby tą edukację patriotyczną krzewić, Kuratorium Oświaty oczywiście nawiązało współpracę z wieloma instytucjami, takimi jak IPN. Organizujemy więc wspólnie wiele imprez, gdzie młodzież z Kielc i okolic przyjeżdża wraz z pocztami sztandarowymi, aby się zaprezentować. Organizowane jest wiele imprez, na przykład odsłonięcie pomnika Drugiego Pułku Piechoty Legionów przy WDK, która będzie 24 października. Cały czas edukacja patriotyczna jest tutaj w naszym zainteresowaniu
Katarzyna Bernat: Przejdźmy teraz do legendarnego dowódcy, jakim był Antoni Heda ps. Szary, ponieważ Szary łączy naszych prelegentów. Ziemia konecka, z której Państwo pochodzicie, bo tam działały oddziały Antoniego Hedy ps. Szarego. Pani Poseł jest ze Starachowic, również tam działał Szary. Pan Marek Maciągowski opowie nam historie związaną z Antonim Hedą ps. Szarym, ponieważ ośrodkiem myśli patriotycznej, którym kieruje, tam także jest więzienie kieleckie i tam jest związana historia z Antonim Hedą. Zacznijmy opowieść o Antonin Hedzie na ziemi koneckiej.
Marek Jończyk: Należałoby tak tytułem wprowadzenia powiedzieć kilka słów na temat jego też młodości bo czas II wojny światowej to jest oczywiście ten okres najbardziej intensywnej działalności szarego. natomiast tytułem wprowadzenia należy powiedzieć, że on mu urodził się w małej miejscowości w chłopskiej rodzinie, w Małomierzycach, bardzo blisko Starachowic, niedaleko Iłży. Dokładnie po ukończeniu szkoły powszechnej zdolny młodzieniec oddany dalej do edukacji do Radomia, do szkoły technicznej, którą ukończył, a później odbył służbę wojskową. Służył między innymi w czwartym Pułku Piechoty Legionów w Kielcach. Tam zetknął się na przykład z obrońcą Westerplatte, porucznikiem Leonem Pająkiem. Odbył też szkolenie w Szkole Podchorążych rezerwy w Sandomierzu, a więc posiadał stopień podchorążego. Pracował w zakładach starachowickich przed wybuchem II wojny światowej. Kiedy wybuchła druga wojna światowa, kiedy Niemcy najechały Polskę, walcząc w szeregach polskiej armii, a dokładnie w szeregach 12 Dywizji Piechoty. Co ciekawe walczył na swojej ziemi, bo brał udział w największej bitwie, która została stoczona na Ziemi Świętokrzyskiej w Kampanii Polskiej 1939 roku czyli bitwie pod Iłżą. Związał się z konspiracją w powstających oddziałach w Związku Walki Zbrojnej. Rozpoczął działalność ale zdarzyła się również w jego życiu niesamowita historia. Na prośbę swojego kuzyna, Antoniego Dziury , postanowili przekroczyć granicę sowiecko-niemiecką w poszukiwaniu rodziny swojego kuzyna. Zostali niestety aresztowani przez NKWD, osadzeni w twierdzy Brzeskiej, poddani długotrwałemu, wielomiesięcznemu śledztwu i skazani na kilkanaście lat więzienia. Szczęśliwie zbiegło się to w czasie z niemieckim atakiem na związek sowiecki w czerwcu 1941 roku. Tyle tylko że Antoni Heda zamienił jedno więzienie na drugie. Trafił do stalagu, do obozu jenieckiego, gdzie jak sam powtarzał przeżył piekło. Porównał to miejsce z jawnym działaniem szatana na ziemi. Udało mu się stamtąd uciec w niesamowitych okolicznościach. Ukrył się w beczce z odpadkami, zdołał powrócić do ziemi Świętokrzyskiej. Używając tej retoryki drugo wojennej był człowiekiem spalonym, poszukiwanym przez Niemców, więc można powiedzieć, że ukierunkowany był na jedno- na działalność konspiracyjną, na działalność zbrojną, i taką właśnie zaczął prowadzić organizując wokół siebie młodych ludzi. Oczywiście stał się żołnierzem Związku Walki Zbrojnej, później Armii Krajowej. Mówiąc tutaj o jego spektakularnych akcjach, było ich wiele, ale wystarczy wymienić chociażby kilka, tylko w tym okresie II Wojny Światowej, bo za chwilę pewnie pan Marek tutaj ze szczegółami opowie o akcji która miała już miejsce po zakończeniu II Wojny Światowej, co jest rzeczą bardzo istotną bo pokazującą kontynuację działań niepodległościowych żołnierzy Armii Krajowej. Mówiąc o II Wojnie Światowej, na przykład w sierpniu 1943 roku , proszę sobie wyobrazić, że z niewielkim oddziałem rozbija więzienie Gestapo w Starachowicach. Uwalnia aresztowanych tam i czekających na śmierć osiemdziesięciu polskich patriotów. Sześćdziesięciu z nich poszło, jak to się wtedy powszechnie mówiło, z Szarym do lasu. Oni nie mieli dokąd pójść, byli też spaleni. Można więc powiedzieć, że uwolnił kilkadziesiąt osób tylko po to, ażeby zasilić Szeregi swojego oddziału. Niespełna rok później, w czerwcu 1944 roku opanował Kielce z niewielkim oddziałem, w zasadzie przy minimalnych stratach własnych, udało mu się opanować miasto, gdzie stacjonowało około 2000 niemieckich żołnierzy. Oczywiście wprowadziło to olbrzymi ferment w szeregach wroga. Dokonywał brawurowych napadów na transporty kolejowe. Warto wspomnieć jeszcze o akcji bodajże z sierpnia 1943 roku, kiedy w niemieckich mundurach, a więc polscy żołnierze Armii Krajowej byli ucharakteryzowani można by tak powiedzieć, na Niemców, dokonali w biały dzień brawurowej akcji na zakłady starachowickie. Oczywiście pamiętajmy, że używamy tutaj nazwę zakłady starachowickie, ale były to zakłady kontrolowane przez Niemców i pracujące na potrzebie Trzeciej Rzeszy Niemieckiej i Wehrmachtu, a więc niemieckich Sił Zbrojnych, dokonali brawurowego napadu rekwirując dużą ilość broni, amunicji i ponad dwóch milionów złotych, które oczywiście zostały spożytkowane na działalność zbrojną. Kiedy mówimy o pieniądzach pojawiają się czasami pewne wątpliwości czy aby nie była to działalność rabunkowa. Pamiętajcie o tym, że żaden oddział zbrojny nie był w stanie funkcjonować bez wsparcia z zewnątrz i bez finansów. Ci ludzie nie byli cyborgami, oni musieli coś jeść, musieli się gdzieś leczyć, musieli się zaopatrzyć w żywność, w lekarstwa, w odzież, musieli często opłacać również agentów. Do tego wszystkiego potrzebne było wsparcie zarówno ludności cywilnej, które jest powszechne, ale potrzebne były finanse. Widzicie więc, że oddział prowadził bardzo aktywną działalność. Kontynuując, nie można nie powiedzieć o udziale w Akcji Burza, kiedy Antoni Heda z podległymi sobie żołnierzami walczy w drugim batalionie 3 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej, który tworzył skład drugiej Dywizji Piechoty Legionów Armii Krajowej. Brał udział w bitwie pod Trawnikami, w bitwie pod Radoszycami, a to przecież najbliższe sąsiedztwo Stąporkowa i Końskich.
Katarzyna Bernat: Tak, to powiat konecki, ale tutaj padło też słowo o powiecie starachowickim. Pani Poseł pochodzi ze Starachowic i też wie, że ta pamięć o Antonim Hedzie ps. Szarym jest w Starachowicach bardzo żywa, Szary niejako łączy nas, tą północną część województwa świętokrzyskiego, jego działalność, jego walka o niepodległość.
Agata Wojtyszek: Każdego roku w sierpniu w Starachowicach odbywają się uroczystości związane właśnie z rocznicą rozbicia więzienia niemieckiego. Środowisko Armii Krajowej dba o to, aby tę pamięć zachować. To jest miesiąc sierpień, więc tam młodzieży w tym momencie nie jest za dużo, może by to należało też zmienić, ponieważ to są wakacje ale chcemy o tym mówić, chcemy pokazywać i zawsze ta pamięć jest bardzo ważna i istotna, dlatego też mimo wakacji zachęcam Kuratorium Oświaty, aby w tych miesiącach tak realizować te zajęcia edukacyjne, aby również i o tych akcjach, które się odbywały właśnie w sierpniu pamiętać. Starachowice pamiętają- każdego roku składamy pod pomnikiem kwiaty, zapalone znicze, wysłuchujemy też dzięki Instytutowi Pamięci Narodowej krótkiej prelekcji na ten temat. Jeszcze do niedawna bywali żywi uczestnicy tych wydarzeń, jest ich coraz mniej dlatego też my musimy tę pałeczkę historii przekazywać dalej. I to właśnie siedząca młodzież jest tym pokoleniem, które musi przejąć tę pamięć. Dziś chyba jak nigdy widzimy, że ta nasza wolność, niepodległość nie jest dana raz na zawsze, obserwując codziennie to co dzieje się na Ukrainie. Chyba jeszcze bardziej doceniamy ten fenomen Krajowej i to, że przygotowywania do tego przejęcia wolności i wywalczenia jej było tak bardzo ważne.
Katarzyna Bernat: Antoni Heda ps. Szary walczył w oddziałach Armii Krajowej, ale w 1945 roku, po drugiej Wojnie Światowej również dowodził brawurową akcją rozbicia więzienia Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach. Pan Marek Maciągowski może nam tą historię przybliżyć, ta historia jest bez wątpienia materiałem na film akcji.
Marek Maciągowski: tak, była to bardzo ważna, spektakularna w Kielcach akcja rozbicia Kieleckiego więzienia i uwolnienia więźniów. Po tym gdy Rosjanie wkroczyli na ziemie polskie zaczęto aresztować dowódców i żołnierzy Armii Krajowej, którzy mogli stanowić do nowej władzy zagrożenie. Tych akcji było wiele, tych akcji na więzienia, w których próbowano wydostać dowódców było w Polsce kilkadziesiąt, ale w Kielcach była akcja w czasie której uwolniono najwięcej więźniów przy minimalnych stratach. Akcja dobrze zaplanowana i bardzo dobrze wykonana. Dowódcą tej akcji został właśnie Antoni Heda, ze względu na swoje doświadczenie wojenne, ze względu na prestiż, którym cieszył się wśród żołnierzy i to, że to dziś pamięta się o tych jego akcji, że Starachowicach i w Kielcach byłem się uroczystości, to jest również świadectwo tego że on wokół siebie miał ludzi stąd. Żołnierzy właśnie z ziemi starachowickiej, koneckiej, dużą część żołnierzy z Ziemi radomskiej, ale on dowodził tą akcją, on przeprowadził tę akcję i za to byli mu wdzięczni ci, których on wtedy zdołał uwolnić z więzienia. Było to około 360 osób, więźniów, z których część została uwolniona z celi śmierci. To była jedna z takich akcji, która została bardzo mocno odnotowana we wszelkich źródłach mówiących o walce z nowym okupantem. Miejsce rozbicia więzienia bardzo mocno i bardzo szerokim echem odbiła się wśród społeczeństwa, ponieważ świadczyła o tym, że armia polska cały czas walczy, działa i również broni społeczeństwa.
Katarzyna Bernat: Miejsce rozbicia więzienia bardzo mocno i bardzo szerokim echem odbiła się wśród społeczeństwa, ponieważ świadczyło o tym, że armia polska cały czas walczy, działa i również broni społeczeństwa.
Marek Maciągowski: To w tamtym czasie przykład sprawności, pewnego rodzaju siły i możliwości przeciwstawienia się okupantowi, chociaż pamiętajmy, że formalnie Armia Krajowa została rozwiązana w momencie, kiedy zostały pokonane Niemcy. Mimo wszystko ludzie byli gotowi do walki.
Katarzyna Bernat: Na ziemi koneckiej działał jeszcze jeden legendarny partyzant, którego warto tutaj dzisiaj przypomnieć, warto przywołać i opowiedzieć jego historię. Waldemar Szwiec ps. Robot. Jeśli ktoś z was jest z Wielkiej Wsi to zapewne tę historię Waldemara Szwieca ps. Robot zna, być może od swoich dziadków, pradziadków. Nam opowie ją Pan Marek Jończyk.
Marek Jończyk: Tak, zacząłbym tutaj od samego pseudonimu. Dzisiaj nie wydaje się ono zaskakujące i dziwne, jesteśmy otoczeni różnego rodzaju urządzeniami elektronicznymi, które w skrócie nazywamy robotami. Natomiast w czasie II wojny światowej nie było to tak powszechne. Dodam tylko, że szczerze mówiąc nie wiem czy Waldemar Szwiec był zafascynowany fantastyką naukową, ale po raz pierwszy tego sformułowania „robot” użył swojej jednej z prac prozaik czeski, który był takim protoplastą, pionierem fantastyki naukowej. Tyle jeżeli chodzi o pseudonim tego znakomitego żołnierza i wielkiego polskiego patrioty. może was zaskoczy to że w odróżnieniu od Antoniego hedy nie był związany z kielecczyzna rodzinnie, w żaden sposób. Nie urodził się nawet w Polsce, bo w Chicago, ale tutaj to też nic zaskakującego, bo ci z was którzy znają historię naszego kraju, zwłaszcza w wieku XIX i przełomu wieku XX, zapewne doskonale wiedzą o tym, że w realiach jeszcze trwających zaborów, wielu Polaków z różnych przyczyn, czy to politycznych, czy ekonomicznych opuszczało nasz kraj. Duża część Polaków wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych. Waldemar Szwiec był po prostu synem polskiego emigranta. Otóż jego ojciec Jakub, w momencie, kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa jako ochotnik zaciągnął się do Armii Generała Hallera, która była tworzona we Francji. Walczył o wolność i to pokazuje, że mimo tego że Polacy byli rozrzuceni po całym świecie. Nawet w tym oderwaniu od ziemi ojczystej podejmowali konkretne działania na rzecz odzyskania niepodległości. Kiedy wojna się skończyła, kiedy Polska odzyskała niepodległość, kiedy wybiliśmy się na tą niepodległość, ojciec Waldemara Szwieca ściągnął rodzinę do kraju. Zamieszkali w Toruniu. Tam prowadzili kawiarnie, czy też cukiernie, już dokładnie nie pamiętam. Krótko mówiąc to wiedli dość stabilne życie. Bodajże około 1935 roku Waldemar Szwiec rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, co było wtedy czymś normalnym. Nieważne, że młody człowiek studiował, ale trzeba było jeżeli tylko zdrowie na to pozwalało odbyć szkolenie wojskowe, a więc skończył podchorążówkę Artyleryjską w Warszawie i bodaj w Grudziądzu. Był przygotowany do wojny i niestety to przygotowanie zostało zweryfikowane w 1939 roku. Podobnie jak tutaj mówiliśmy przed chwilą o Antonim Szarym, Waldemar Szwiec walczył w szeregach Polskiej armii czasie Kampanii Polskiej w 1939 roku. Bił się między innymi w bitwie nad Bzurą, walczył w obronie Bydgoszczy wcześniej i swoją tą walkę w 1939 roku zakończył podczas obrony Warszawy. Dostał się wówczas do niewoli niemieckiej, z której bardzo szybko zbiegł, bo już 4 października. Nie zamierzał czekać biernie co przyniesie rzeczywistość i zajął się działalnością bardzo ryzykowną, mianowicie działalnością kurierską i przerzutową przez tak zwaną zieloną granicę- przez Słowację i Węgry, w kierunku Rumunii, ponieważ tamtędy szerokim strumieniem płynęli żołnierze- nie tylko żołnierze, a podoficerowie, ale również oficerowie polskiej armii, po to żeby dostać się do Francji. Po wielu perypetiach był między innymi aresztowany, ponownie udało mu się uciec. Sam dostał się do Francji, gdzie zaciągnął się do Armii Polskiej. Był żołnierzem brygady pancernej Generała Stanisława Maczka, walczył w kampanii francuskiej latem 1940 roku, kiedy Niemcy napadli na Francję.
Katarzyna Bernat: Ale niezwykle ważna jest jego walka na konecczyźnie.
Marek Jończyk: I właśnie przechodzę do tego jakim sposobem znalazł się na naszym terytorium. Kiedy upadła Francja, dostał się przez Giblartar do Anglii, na początku był w szeregach właśnie Brygady Pancernej generała Maczka, ale marzyło mu się coś innego, działalność specjalna, tak byśmy to określili. W październiku 1941 roku został żołnierzem Samodzielnej Brygady Spadochronowej i zgłosił akces walki w okupowanym kraju. Odbył kurs specjalny, szkolenie dla Cichociemnych, a więc specjalnie przygotowanych żołnierzy do działalności sabotażowo- dywersyjnej i dokładnie rok później w październiku 1942 roku został zrzucony na teren okupowanego kraju, w okolice Siedlec, ale otrzymał rozkaz bycia na ziemi świętokrzyskiej i tutaj właśnie rozpoczyna się jego piękna, wspaniała historia, choć krótka, bo trwająca zaledwie rok, ponieważ od jesieni czy też zimy, z 1942 na 1943 rok bardzo aktywnie zaangażował się w działalność partyzancką. Jego najbliższymi współpracownikami był Jan Piwnik Ponury, który był dowódcą zgrupowań partyzanckich i jeszcze jeden człowiek, który był następcą Ponurego, mianowicie Eugeniusz Bielenin Kaszyński pseudonim Nurt. Ciekawostką jest to, że Nurt, właśnie Kaszyński, skakał z pokładu tego samego samolotu Halifax, w październiku 1942 roku, razem z Robotem. Działali wspólnie, a jedną z pierwszych akcji było rozbicie konwoju niemieckiego, na Górze Baranowskiej, ale z czasem kiedy zaczęła się rozrastać liczebnie ta struktura wojskowa pod dowództwem Ponurego, kiedy doszło do pierwszej obławy 12 i 13 lipca na wykusie, Ponury zdecydował się podzielić swoje wojsko. Robot otrzymał rozkaz przejścia na teren ziemi koneckiej, jego taką siedzibą, takim matecznikiem, były okolice Niekłania. Tam rozpoczął swoją bardzo aktywną działalność. Z takich najbardziej brawurowych akcji wystarczy wymienić choćby opanowanie miasta Końskie, dokładnie w rocznicę wybuchu II wojny światowej, w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1943 roku. Proszę tych wyobrazić, że Niemcy byli tak zaskoczeni, tak zdezorientowani, sądzili, że nie są to polscy partyzanci, ale że to jest jakiś desant aliancki, który został wykonany na miasto. Robot nosił kilka pseudonimów, między innymi Jakub. Czasami oddziały Robota były przez Niemców nazywane jako bandę, a Końskie od tej aktywnej działalności właśnie żołnierzy pod dowództwem Robota, nazywane było Banditenstadt, jeżeli dobrze pamiętam, czyli miasto bandyckie. Niestety jesienią 1943 roku doszło do sytuacji tragicznej, mianowicie po powtórnym podzieleniu oddziałów na rozkaz Ponurego, Robot po prostu zachorował. To był bodajże 11 października 1943 roku. Udał on się na kwaterę do Wielkiej Wsi, niedaleko Końskich. Pewnie znacie tą miejscowość, gdzie jest położona i to przykro stwierdzić, ale trzeba pamiętać również o tym, że w szeregach Armii Krajowej byli konfidenci, zdrajcy. Jednym z takich najbardziej szkodliwych zdrajców był Jerzy Wojnowski, oficer i porucznik Wojska Polskiego, porucznik Armii Krajowej ,który posługiwał się pseudonimem Motor w polskiej konspiracji, a niestety był niemieckim agentem o kryptonimie Garibaldi. Przekazał Niemcom informację, że w wielkiej wsi jest jeden z dowódców ze zgrupowania wchodzących w skład armii Jana Piwnika Ponurego. Niemcy dokonali obławy, dokładnie 14 października 1943 roku. Niestety w tej obławie walcząc, próbując się przebijać przez pierścień niemieckiej obrony, zginął Waldemar Szwiec. Razem z trzema innymi żołnierzami śmierć poniosła również jedna z sanitariuszek-Grażyna. Miała ona mniej szczęścia- nie zginęła w trakcie walki, ale dostała się do niewoli, gdzie prawdopodobnie jeszcze wcześniej przed śmiercią była torturowana. Ciało Waldemar Szwieca ekshumowano dopiero po wojnie w 1946 roku. Jeżeli bywacie w Końskich, a sądzę że tak, bo to niedaleko Stąporkowa, to odwiedźcie kiedyś cmentarz komunalny. Tam właśnie jest mogiła żołnierzy Armii Krajowej, z skrzydlatym żołnierzem. To nic innego jak wyobrażenie właśnie Waldemara Szwieca Robota.
Katarzyna Bernat: Ale oddziały Armii Krajowej nie dałyby rady bez pomocy lokalnej społeczności. Jeśli pochodzicie z takich miejscowości jak Stąporków, Końskie, Wielka Wieś, Niekłań, Wólka Plebańska, Dziebałtów, Radoszyce to na pewno wasi dziadkowie, pradziadkowie również pomagali Armii Krajowej. Albo sami należąc do Armii Krajowej, albo również wspomagając Armię Krajową, udzielając schronienia, jedzenia bo to też było niezwykle ważne. Czy o tych cichych bohaterach, których dzisiaj nie znamy imion, nazwisk możemy także powiedzieć, że byli bohaterami?
Agata Wojtyszek: Oczywiście, że byli bohaterami. Takimi bohaterami byli chociażby mieszkańcy Michniowa- wsi, która jest symbolem, nie tylko na kielecczyźnie, ale to właśnie data pacyfikacji tej wsi jest narodowym świętem Męczeństwa Wsi Polskiej i symbolem tego jak wieś polska niosła wsparcie i pomoc właśnie partyzantom, żołnierzom Armii Krajowej, za co niestety takie konsekwencje były aż do spalenia całej wsi. I to ginęły przecież nie tylko osoby dorosłe, ale również malutkie dzieci. I ci mieszkańcy naszych naszych wiosek, oni mieli świadomość tego co im grozi, jeżeli zostaną zdradzeni. A mimo wszystko pomagali, bo to był tak jak i w dzisiejszych czasach odruch serca, kiedy przyjmujemy mieszkańców Ukrainy do swojego domu. Była też troska o to, aby jak najszybciej te wolność w naszym kraju wywalczyć.
Łukasz Maj: Ja myślę, że jest to bardzo ważne, bo w wielu było tych bohaterów w tamtych czasach. Do tej pory przecież historia o nich jest żywa, czasami zapominamy. Miałem tyle szczęścia w swoim życiu, że poznałem osobiście Generała Hedę ps. Szarego. Przez wiele lat jako młody człowiek byłem wolontariuszem w więzieniu Armii Krajowej na ulicy Zamkowej, więc tych Partyzantów, o których koledzy opowiadają, znałem faktycznie osobiście. Rozmawiałem z nimi wiele razy, a nawet udało mi się zagrać w filmie o Szarym- „Rozdziobią nas kruki i wrony”, który był zrealizowany przez Telewizję Polską. Jest to bardzo ważne, by o tym pamiętać. Mam 10-letniego syna i bardzo często o tym rozmawiamy, że należy o tym pamiętać, o tym kto to był partyzant, o tym co się działo. O tym, żeby nigdy żadne pokolenie nie zapomniało, bo jest to naprawdę bardzo ważne. Dzięki nim żyjemy w wolnym kraju.
Katarzyna Bernat: Chciałabym, abyśmy wspomnieli o kobietach, ponieważ pan Marek Maciągowski prowadził w ostatnim czasie badania, dotyczące tego, w jaki sposób kobiety, ciche bohaterki, które nie były na pierwszej linii walki, frontu, ale również bez nich nie byłoby możliwe żadne zwycięstwo i żadna konspiracja.
Marek Maciągowski: Tak, bez kobiet z miast, ze wsi, nie byłoby konspiracji i nie byłoby walki. To jest taka prawda, o której przez długi czas ci bohaterowie z pierwszych stron nie bardzo chcieli pamiętać, bo to jest jakby drugi front, mało u nas doceniony, ale ci którzy przeżyli wiedzieli, że bardzo często możliwość działania i życie zawdzięczają swoim żoną, matką bo to one na siebie wzięły ciężar prowadzenia życia rodzinnego. Człowiek, który był w partyzantce albo który był w konspiracji, czy taki, który nie mógł pracować, zostawiał żonę, dzieci. To na jej barkach spoczywało prowadzenie domu. Nie wszyscy mieli pieniądze. To kobiety musiały zarobić na utrzymanie, ale oprócz tych podstawowych rzeczy cała służba wywiadu, służba łączności, służba sanitarna, opierała się na kobietach. Oczywiście nie tylko na kobietach, ale bez kobiet te służby nie mogłyby w ogóle funkcjonować.
Katarzyna Bernat: Proszę tam podać jakiś przykład takiej właśnie działalności kobiet w Kielcach, ale nie tylko, jeśli chodzi o pomoc Armii Krajowej. Jak wyglądało to ich zaangażowanie?
Marek Maciągowski: Przestawię taką opowieść, z życia, ze środowiska, oddziału Wybranieckich Barabasza, które przez pewien czas miało kwatery w Cisowie. Tam w momencie, kiedy oddział stacjonował we wsi, to właśnie kobiety pełniły przy drogach i przy domach warty w nocy, po to żeby ci żołnierze mogli się wyspać, żeby mogli być oprani, żeby mogli zjeść, albo opatrzyć rany. To tym kobietą ci żołnierze długo jeszcze po wojnie dziękowali całując ich spracowane ręce.
Katarzyna Bernat: I warto pokreślić, że to wymagało naprawdę dużej odwagi, ponieważ te osoby bardzo dużo ryzykowały, zarówno wspomniane kobiety, jak i ci wszyscy, którzy pomagali partyzantom na wsiach. Pani Poseł tutaj wspomniała Michniów, który stał się symbolem pacyfikacji polskiej wsi, ale na terenie ziemi koneckiej mamy również Skłoby, mamy także Szałas. To są też te miejscowości, które zostały spacyfikowane, ponieważ pomagały pierwszym oddziałom wojskowym Majora Hubala. Warto więc wspomnieć, że każda pomoc niesiona żołnierzom Armii Krajowej wiązała się z aresztowaniem, z pacyfikacją, z niebezpieczeństwem dla tych osób które to czyniły, ale także dla ich rodzin. Warto wspomnieć, że nie było tak prosto. Nawet my dzisiaj pomagając uchodźcą z Ukrainy pomagamy, bo jest jest to nasz odruch serca, ale nam za to nic nie grozi. Wtedy pomagano i za to groziły poważne kary. To też możemy powiedzieć, że to pomaganie wiązało się z pewnego rodzaju bohaterstwem.
Marek Jończyk: Tak, to nie była kara mandatu, nagana, to nie było więzienie w wymiarze kilku miesięcy, czy kilku lat, ale za to groziła śmierć. Pani redaktor wspomniała tutaj o Szałasie, o Skłobach i ja bym do tego jeszcze wrócił, ponieważ różnie jest zdefiniowana działalność oddziału wydzielonego Wojska Polskiego. Część badaczy skłania się ku temu, że byli to ostatni żołnierze Kampanii Polskiej 1939 roku. Abstrahując od tego sporu zwróćmy uwagę jakie konsekwencje ponieśli mieszkańcy polskich wsi, którzy pomagali temu oddziałowi. Szałas- niewielka miejscowość w gminie Zagnańsk, kilkanaście km od Kielc jeżeli ktokolwiek blisko też stąporkowa prawda kiedy podróżujecie z samsonowa właśnie podróżuje się przez Szałas w kierunku Odrowąża i dalej Stąporkowa. Na początku kwietnia 1940 roku za pomoc oddziałowi wydzielonego Wojska Polskiego Majora Hubala Niemcy zamordowali tam 80 mężczyzn, w zasadzie wszystkich mężczyzn jakich udało im się w tej miejscowości złapać. Podkreślę jeszcze jedną rzecz, były to pierwsze pacyfikacje niemieckie w czasie II wojny światowej. Wcześniej na przestrzeni od września 1939 roku Niemcy nie dopuszczali się do tego rodzaju represji na ludności cywilnej, a potem przybierało to tylko na sile. Pani Poseł wspomniała o Michniowie. Zamordowano tam wszystkich, nie traktowano wybiórczo, mężczyzna, kobieta czy dziecko. Najmłodsze dziecko, Stefanek Dąbrowa miał kilka dni. Tego dnia kiedy go zamordowano został ochrzczony w kościele we Wzdole Rządowym. To są akty bestialstwa, nawet trudno to nazwać terroryzmem, to jest zbyt słabo powiedziane. I pamiętajcie o tym, że wszyscy ci, którzy w nawet najmniejszy sposób przyjmując na nocleg, dając chleb, pomagając, ryzykowali wszystko. Dzisiaj mówimy, że ryzykujemy karierę, bo boimy się narazić w ten czy inny sposób komuś. Oni ryzykowali wszystko, cały swój dobytek, całe swoje życie i to jest chyba wystarczający powód, dla którego powinniśmy o wszystkich osobach, zarówno żołnierzach Armii Krajowej, jak i wszystkich tych którzy nawet w najmniejszy sposób pomagali. A są w zdecydowanej większości osoby anonimowe, których nigdy nazwiska nie imion nie poznamy. Należy im się nasza dozgonna wdzięczność.
Katarzyna Bernat: Być może to są wasi dziadkowie, pradziadkowie, którzy również pomagali żołnierzom Armii Krajowej, ryzykując bardzo wiele i dzisiaj są tymi cichymi bohaterami. Kończąc naszą rozmowę warto również wspomnieć, że ziemia Świętokrzyska jest usłana takimi miejscami pamięci Narodowej. Wspomniany Michniów, wspomniane więzienie kieleckie, tam gdzie ludzie byli torturowani, gdzie ginęli, gdzie również doświadczał się ich patriotyzm, również dawali świadectwo swojej polskości, przywiązania do tych najwyższych wartości. Podsumowując naszą w debatę czy możemy powiedzieć, jak dziś ten etos Armii Krajowej szeroko pojęty oddziałuje na pokolenie młodych ludzi, którzy nas dzisiaj oglądają?
Łukasz Maj: Armia Krajowa jest bardzo ważna w życiu każdego człowieka. 14 luty 1942 rok. Ja też tutaj opowiem taką anegdotę, kiedyś rozmawiam z moim synem i mówię, że 14 lutego jest bardzo ważne święta, a mój syn na to: Walentynki tato! Nie, został wtedy przemianowany Związek Walki Zbrojnej Armii Krajowej. Jest to bardzo ważne. Ja doskonale pamiętam uroczystości 14 lutego, kiedy to pod pomnikiem Armii Krajowej przyszło bardzo dużo młodych ludzi, składało na wieńce oraz przyszło z pocztami sztandarowymi. Po prostu pamiętają wiedząc, że jest to dla nich bardzo ważne.
Katarzyna Bernat: Wspomniane więzienie kieleckie, miejsce pamięci narodowej, tam także jest prowadzona edukacja młodego pokolenia. Panie Marku, jak dzisiaj oddziałuje to miejsce na młodych ludzi i w ogóle etos Armii Krajowej- jak możemy przekazywać temu młodemu pokoleniu?
Marek Maciągowski: Pamięć o Armii Krajowej, pamięć o żołnierzach, o tym czego dokonali nasi przodkowie, buduje naszą dzisiejszą tożsamość. To jest przykład na to, że Polacy, nawet w najbardziej trudnym momencie mogą odsunąć od siebie wszelkie spory polityczne, wytyczyć sobie ważny cel jakim jest niepodległość, wolność i mogą angażować się na rzecz tego wspólnego celu. Angażując się tak dogłębnie, mocno, powszechnie i przykład Armii Krajowej świadczy o tym, że wielkie cele możemy osiągnąć, jeżeli tylko odsuniemy od siebie spory, kłótnie i wytyczymy sobie ten najważniejszy cel, jakim jest niepodległość, wolność.
Katarzyna Bernat: Instytut Pamięci Narodowej jest bardzo mocno zaangażowany w upamiętnianie bohaterów, upamiętnianie miejsc pamięci narodowej i tych „cichych” osób, które również w taki cichy sposób też walczyły o niepodległość Polski. Jak dzisiaj ten etos z Armii Krajowej i ta pamięć o naszych przodkach- bohaterach oddziałuje na współczesne pokolenie?
Marek Jończyk: Myślę, że bardzo mocno staramy się w sposób najbardziej aktywny i adekwatne do obecnych czasów edukować, oddziaływać. Wspomnę tylko o tym, że kilka miesięcy temu powstało w strukturze Instytutu Pamięci Narodowej Biuro Nowych Technologii, które zajmuje się edukacją w sposób jak najbardziej nowoczesny więc z wykorzystywaniem wszelkich najnowszych zdobyczy techniki. Odsyłam na naszą stronę internetową- jesteśmy autorem wielu portali edukacyjnych, wielu wystaw, zarówno w formie planszowej, jak i w formie elektronicznej, wielu gier edukacyjnych. Działają na terenie całego kraju punkty edukacyjne, tak zwane „Przystanki Historia”, w Kielcach działa 5 razy w tygodniu od poniedziałku do piątku, przy ulicy Warszawskiej 5. Ja sam pracowałem tam przez prawie 6 lat. W imieniu kolegów i koleżanek, którzy tam pracuja ciągle ten punkt obsługują na bieżąco mogę powiedzieć, że tam ciągle jest młodzież kieleckich szkół, nie tylko z miasta, ale z całego naszego regionu. Prowadzimy szeroką edukacji nie tylko wśród mieszkańców naszego kraju, ale również poza granicami. Wśród nie tylko Polonii ale obywateli innych państw, właśnie oddziałując na ich świadomość, żeby oni zrozumieli tą specyfikę polską w czasie II Wojny Światowej, żeby nie było sytuacji takich, o zgrozo, kiedy mówi się o rzekomo polskich obozach koncentracyjnych albo antysemickiej Armii Krajowej. To wszystko jest rzeczą niezwykle trudną, ponieważ przez lata mieliśmy do czynienia z wieloma przekłamaniami albo zupełną ciszą, jeżeli mowa o tym temacie choćby Armii Krajowej- mówię o czasach realnego socjalizmu. Jest to olbrzymie wyzwanie, ale tak jak pan Marek powiedział musimy być bardzo konsekwentni w działaniu, nie zarzucać tych działań, cały czas je prowadzić po to, ażeby młodym pokoleniom uświadamiać z jakim fenomenem, mówiąc chociażby o AK mamy do czynienia
Katarzyna Bernat: Chyba najbardziej ciekawa jest ta historia, którą „dotykamy”- w naszych miejscowościach, na naszych cmentarzach, w naszych budynkach. I myślę, że to uświadomienie młodym ludziom, że być może ich dziadek, pradziadek, babcia, prababcia byli tymi cichymi bohaterami, to jest chyba największe oddziaływanie tej historii na młode pokolenie. Pani Poseł, pani również jako poseł, jako wcześniej wojewoda, wspiera wszystkie działania, których celem jest edukacja młodego pokolenia, patriotyzm lokalny, stawianie na ten patriotyzm lokalny, pokazywanie tego patriotyzmu lokalnego. Jak według pani te działania Armii Krajowej, o której tutaj dzisiaj tak często mówimy i tak często ją przywołujemy może stanowić wzorzec dla młodych ludzi?
Agata Wojtyszek: Przede wszystkim mówimy tutaj, że może dziadek, pradziadek naszych młodych tutaj bohaterów z dzisiejszego dnia walczyły czy był żołnierzem Armii Krajowej, ale musimy sobie uświadomić, że to byli wtedy bardzo młodzi ludzie. To byli ludzie niewiele starsi od was i już musieli podejmować bardzo trudne decyzje, niejednokrotnie wykonując chociażby wyroki śmierci, które również były wpisane w działalność Armii Krajowej, bo tak trzeba było, bo trzeba było eliminować tych którzy zdradzali, którzy chociażby powodowali, że całe wsie były spalone, bo ktoś doniósł, że to właśnie w tej wsi była niesiona pomoc żołnierzom- partyzantom. To byli młodzi ludzie młodzi ludzie, dla których najważniejsza była miłość do ojczyzny, którzy chcieli żyć w Polsce, w Rzeczypospolitej Polskiej, w wolnym niepodległym kraju. I teraz też patrząc na walkę na Ukrainie myślę, że powinniśmy sobie wyobrazić, że tak jak dziś ci Ukraińcy, którzy walczą, a my im pomagamy w sposób jaki możemy, pomagają też inne kraje. Wtedy Nasi żołnierze tak naprawdę byli sami, to trzeba podkreślić, że mimo wszystko chwytali za broń i walczyli. Walczyli po to, abyście wy dziś, abyśmy mogli żyć w wolnym niepodległym kraju, abyśmy mogli decydować o przyszłości naszego kraju. Pamiętając o tym musimy wiedzieć, że ta wolność, niepodległość, nie jest dana raz na zawsze. Dlatego trzeba ją pielęgnować, a pielęgnować można właśnie pamiętając o tamtych czasach poprzez udział w uroczystościach, odnawianie pomników ,poszukiwanie tych bohaterów których nie ma na kartach historii. Dziś wspominaliśmy wielkich bohaterów walczących na terenie naszego województwa ale też daleko poza nim i oni są na kartach historii, są w książkach, w różnych artykułach historycznych ale jest jeszcze wielu takich których, którzy są nieodnalezieni i o nich też musimy pamiętać. Cieszę się, że właśnie Instytut Pamięci Narodowej i też inne organizacje troszczą się o tę pamięć i wspierają chociażby odnawianie pomników. Nie tak dawno uczestniczyłam w odnowieniu pomniku w Kunowie, gdzie też bardzo duża grupa młodych ludzi była na tej uroczystości. To ważne, aby o tych takich bohaterach lokalnych również pamiętać.
Katarzyna Bernat: Szanowni państwo, jaka lekcja płynie z naszej debaty? Przede wszystkim taka, że możemy być dumni z naszej historii, że nasz region Świętokrzyski również ma swoje zasługi w walce o niepodległość Polski, również ma swoich bohaterów, tych bohaterów, o których wspomnieliśmy, ale tych bohaterów, których dziś nie znamy, nie znamy ich imion ani nazwisk, a być może są waszymi kuzynami, waszymi dziadkami, pradziadkami, więc warto o tych ludziach pamiętać, warto tę pamięć nieść dalej i niech będzie tą sztafetą pokoleń dbanie o nasze sprawy, dbanie o patriotyzm bo musicie pamiętać, musimy wszyscy pamiętać, że Polska jest naszym domem. Zarówno 80 lat temu kiedy wybuchła II wojna światowa, kiedy partyzanci walczyli o Polskę, jak i dzisiaj, kiedy waszą walką jest ta nauka, którą realizujecie w waszych szkołach, to wszystko co robimy na rzecz naszej ojczyzny, naszego wspólnego domu jakim jest Polska.
Dziękuję uprzejmie wszystkim naszym uczestnikom naszej debaty przypomnę że była to debata pod tytułem „Wdzięczni Bohaterom - Żołnierzom Armii Krajowej walczącym na kielecczyźnie”.